Zapraszam na mój nowy blog! Opowieść o miłości Ariany Grande i Jai'a Brooksa!!! Polecam dla Loves (Arianators) bestmistake-jariana.blogspot.com
niedziela, 10 maja 2015
niedziela, 26 kwietnia 2015
Rozdział XII Ty jesteś dla mnie wszystkim, kotku
Dlaczego ja muszę tak cierpieć, przez jakiegoś lalusia, który uganiał się za panienkami. Codziennie miał inną! Mój przyjaciel, jak on mógł?! Te wszystkie dziewczyny, one były przez niego krzywdzone. Jak tak można?! Ja tego nie rozumiem, i nawet nie chcę słyszeć jego głupich tłumaczeń, tylko mam taką zasadę. Każdy zasługuje na drugą szansę. Ja taką dostałam, przynajmniej tak myślę.
-Martina! Gdzie ty do cholery byłaś?!
-Co Cię to obchodzi?!
-Jesteś moją małą siostrzyczką. - Powiedział Rug tak opiekuńczo. Zaraz zwymiotuję na jego buty.
-Tylko na papierku.
-O co ci chodzi?!
-O co mi chodzi?! O co Tobie chodziło?! Na kolacji powiedziałeś mi coś, o czym wcale nie chciałam wiedzieć!
-Gdybyś się tego nie dowiedziała ode mnie, to od kogo? Myślisz, że sam, by Ci powiedział?
Jak ty to sobie wyobrażasz? : Cześć cukiereczku, wiesz co? Jeszcze niedawno uprawiałem seks z dziwkami!
-Przestań! Skąd wiesz, że to były...one?! Mogły to być nastolatki, które zostały przez niego zbajerowane!
-Gdyby nie ja, ty mogłabyś stać się jedną z nich! - Po tych słowach łzy spływały mi po policzku. Rugerro podszedł do mnie i objął. Bez zastanowienia wtuliłam się w niego jak w misia. - Ja chcę dla Ciebie jak najlepiej, mała. Zrozum.
-Rozumiem - wychlipałam- ale to tak cholernie boli.
*****Następny dzień*****
Idę do parku. Umówiłam się z Jorge. Mój braciszek oczywiście nie chciał mnie puścić, ale przekonałam go, że dam sobie radę w razie ,,wypadku''. Spaceruję polną dróżką, oglądam te przepiękne drzewa. Jedne mają kolor wanilii, drugie są różowe, a jeszcze inne czerwone. To najbardziej lubię w przyrodzie. Różnorodność. Ta zieleń dookoła czasami mnie męczy, dlatego lubię od czasu do czasu pooglądać coś innego, bardziej interesującego. Nagle poczułam czyjeś dłonie na moich biodrach. Natychmiast chwyciłam napastnika za nadgarstki, po czym przekręciłam je o sto osiemdziesiąt stopni, kopnęłam go w krocze. Puściłam jego ręce, a on upadł na ziemię z bólu. Zobaczyłam, że ten napastnik to Jorge, ale za bardzo się tym nie przejęłam. Mało tego, spojrzałam mu w jego piękne oczy, rzuciłam groźne spojrzenie i nadepnęłam na jego rękę. On wydał z siebie głośny krzyk.
-Proszę przestań! To tak boli!
-Ma boleć. - Przycisnęłam stopę jeszcze mocniej.
-Tini, błagam. - Zabrałam swoją nogę z jego ręki i pozwoliłam mu wstać.
-Kochanie...
-Bez takich! Nie jestem Twoim kochaniem.
-Przepraszam.
-Tylko tyle?
-Nie, znaczy...Och to nie ja! Ja się zmieniłem.
-Czyli potwierdzasz, że taki byłeś i możliwe, że nadal jesteś tak?
-Potwierdzam, że taki BYŁEM.
-Okłamywałeś mnie! Nawet wtedy, kiedy rozmawialiśmy przez telefon! Jak mogłeś?!
-Nie wiem, nie mam bladego pojęcia! Kiedy Cię odnalazłem po tylu latach to coś we mnie pękło. Postanowiłem się zmienić dla Ciebie Tini. Kocham Cię!
-Ja też, ale nie mogę tego zaakceptować.
-Nie musisz, skarbie. Ja już taki nie jestem.
-Jorge, chcę byś mi obiecał, że już nigdy więcej mnie nie okłamiesz w takich sprawach.
-Oczywiście, ale zaraz. To mogę w jakiś sprawach Ciebie okłamywać?
-Nie o to mi chodzi. Masz mnie nie okłamywać i nie zatajać przede mną takich rzeczy, ale wiesz...każdy powinien mieć jakąś tajemnicę. Tylko małą.
-Przed Tobą nie mam już żadnych tajemnic moja brzoskwinko.- Zaśmiałam się i wtuliłam w mojego przyjaciela.
-Może chodźmy do mnie?
-Rugerro mnie zabije.
-Boisz się Rugerro bardziej niż mnie?
-Ciebie mam się bać?
-Mówi koleś, który przed kilkoma minutami leżał i kwiczał!
-Wzięłaś mnie z zaskoczenia! - Usprawiedliwiał się.
-Och, daj spokój i chodź!
Poszliśmy do mojego domu. Mojego braciszka nie było. I dobrze. Wybraliśmy się do mojego pokoju. Jorge usiadł na łóżku, a ja na biurku.
-Zastanawiałaś się kiedyś nad naszą relacją?
-O co Ci chodzi Jorge?
-No o nas. Kim ja dla Ciebie właściwie jestem? - Zaśmiałam się. Podeszłam do niego i usiadłam na nim okrakiem głaszcząc jego włosy. Zatopiłam się w jego pięknych oczach. Zbliżyłam swoje usta do jego ucha i szepnęłam:
-Ty jesteś dla mnie wszystkim kotku. - Poczułam jak dostaje gęsiej skórki. Zeszłam z niego u usiadłam obok.
-Serio?
-No, a nie chcesz?
-Być dla Ciebie wszystkim? No nie wiem, a co z tego będę miał?
-Mnie.
&*^%$*&^$#%^&**
No witam o godzinie 21:47! Mój ,,wielki'' powrót! Zostawiajcie kom!! To mnie motywuje! Następny może jeszcze dzisiaj, albo jutro, ale wątpię...spodziewajcie się rozdziału w piątek, bo WOLNEEE!!!
-Martina! Gdzie ty do cholery byłaś?!
-Co Cię to obchodzi?!
-Jesteś moją małą siostrzyczką. - Powiedział Rug tak opiekuńczo. Zaraz zwymiotuję na jego buty.
-Tylko na papierku.
-O co ci chodzi?!
-O co mi chodzi?! O co Tobie chodziło?! Na kolacji powiedziałeś mi coś, o czym wcale nie chciałam wiedzieć!
-Gdybyś się tego nie dowiedziała ode mnie, to od kogo? Myślisz, że sam, by Ci powiedział?
Jak ty to sobie wyobrażasz? : Cześć cukiereczku, wiesz co? Jeszcze niedawno uprawiałem seks z dziwkami!
-Przestań! Skąd wiesz, że to były...one?! Mogły to być nastolatki, które zostały przez niego zbajerowane!
-Gdyby nie ja, ty mogłabyś stać się jedną z nich! - Po tych słowach łzy spływały mi po policzku. Rugerro podszedł do mnie i objął. Bez zastanowienia wtuliłam się w niego jak w misia. - Ja chcę dla Ciebie jak najlepiej, mała. Zrozum.
-Rozumiem - wychlipałam- ale to tak cholernie boli.
*****Następny dzień*****
Idę do parku. Umówiłam się z Jorge. Mój braciszek oczywiście nie chciał mnie puścić, ale przekonałam go, że dam sobie radę w razie ,,wypadku''. Spaceruję polną dróżką, oglądam te przepiękne drzewa. Jedne mają kolor wanilii, drugie są różowe, a jeszcze inne czerwone. To najbardziej lubię w przyrodzie. Różnorodność. Ta zieleń dookoła czasami mnie męczy, dlatego lubię od czasu do czasu pooglądać coś innego, bardziej interesującego. Nagle poczułam czyjeś dłonie na moich biodrach. Natychmiast chwyciłam napastnika za nadgarstki, po czym przekręciłam je o sto osiemdziesiąt stopni, kopnęłam go w krocze. Puściłam jego ręce, a on upadł na ziemię z bólu. Zobaczyłam, że ten napastnik to Jorge, ale za bardzo się tym nie przejęłam. Mało tego, spojrzałam mu w jego piękne oczy, rzuciłam groźne spojrzenie i nadepnęłam na jego rękę. On wydał z siebie głośny krzyk.
-Proszę przestań! To tak boli!
-Ma boleć. - Przycisnęłam stopę jeszcze mocniej.
-Tini, błagam. - Zabrałam swoją nogę z jego ręki i pozwoliłam mu wstać.
-Kochanie...
-Bez takich! Nie jestem Twoim kochaniem.
-Przepraszam.
-Tylko tyle?
-Nie, znaczy...Och to nie ja! Ja się zmieniłem.
-Czyli potwierdzasz, że taki byłeś i możliwe, że nadal jesteś tak?
-Potwierdzam, że taki BYŁEM.
-Okłamywałeś mnie! Nawet wtedy, kiedy rozmawialiśmy przez telefon! Jak mogłeś?!
-Nie wiem, nie mam bladego pojęcia! Kiedy Cię odnalazłem po tylu latach to coś we mnie pękło. Postanowiłem się zmienić dla Ciebie Tini. Kocham Cię!
-Ja też, ale nie mogę tego zaakceptować.
-Nie musisz, skarbie. Ja już taki nie jestem.
-Jorge, chcę byś mi obiecał, że już nigdy więcej mnie nie okłamiesz w takich sprawach.
-Oczywiście, ale zaraz. To mogę w jakiś sprawach Ciebie okłamywać?
-Nie o to mi chodzi. Masz mnie nie okłamywać i nie zatajać przede mną takich rzeczy, ale wiesz...każdy powinien mieć jakąś tajemnicę. Tylko małą.
-Przed Tobą nie mam już żadnych tajemnic moja brzoskwinko.- Zaśmiałam się i wtuliłam w mojego przyjaciela.
-Może chodźmy do mnie?
-Rugerro mnie zabije.
-Boisz się Rugerro bardziej niż mnie?
-Ciebie mam się bać?
-Mówi koleś, który przed kilkoma minutami leżał i kwiczał!
-Wzięłaś mnie z zaskoczenia! - Usprawiedliwiał się.
-Och, daj spokój i chodź!
Poszliśmy do mojego domu. Mojego braciszka nie było. I dobrze. Wybraliśmy się do mojego pokoju. Jorge usiadł na łóżku, a ja na biurku.
-Zastanawiałaś się kiedyś nad naszą relacją?
-O co Ci chodzi Jorge?
-No o nas. Kim ja dla Ciebie właściwie jestem? - Zaśmiałam się. Podeszłam do niego i usiadłam na nim okrakiem głaszcząc jego włosy. Zatopiłam się w jego pięknych oczach. Zbliżyłam swoje usta do jego ucha i szepnęłam:
-Ty jesteś dla mnie wszystkim kotku. - Poczułam jak dostaje gęsiej skórki. Zeszłam z niego u usiadłam obok.
-Serio?
-No, a nie chcesz?
-Być dla Ciebie wszystkim? No nie wiem, a co z tego będę miał?
-Mnie.
&*^%$*&^$#%^&**
No witam o godzinie 21:47! Mój ,,wielki'' powrót! Zostawiajcie kom!! To mnie motywuje! Następny może jeszcze dzisiaj, albo jutro, ale wątpię...spodziewajcie się rozdziału w piątek, bo WOLNEEE!!!
Subskrybuj:
Posty (Atom)