sobota, 10 maja 2014

Rozdział I ,,Czasu nie cofnie., nic już nie zrobi''

Czas - największy wróg człowieka. Gdyby tylko można było go cofnąć nasze życie byłoby zpełnie inne. Omijalibyśmy szerokim łukiem problemy, w jakie się mieszamy...niestety. Czas to nieprzyjaciel niepokonany. Choćbyśmy prosili i płakali nic nie da się zrobić...

Szczupła szatynka biegnie przez jeden z włoskich parków. Jest późno, a nawet bardzo. Wybiła godzina 22:00 ale ona się tym nie przejeła. Wręcz przeciwnie - nie chce wracać do domu. Chce uciec od problemów, jakie ją otaczają. W końcu usiadła na ławce i zakryła swoją twarz dłońmi. Płakała. Płakała z tęsknoty za matką...zginęła.

-Tini, dawaj moją gre!
-No zaraz, to ostatni poziom.
-Zawsze tak mówisz! Mamo!!
-Synku, poczekaj. Tini zaraz Ci ją odda, prawda?
-Oczywiście.
-Kochanie
-Tak?
-Czy my napewno dobrze jedziemy?
-Proszę Cię, znam to miasto jak swoją własną kieszeń.
-No to się pomyliłeś, bo wjechaliśmy na autostradę, a mieliśmy na lotnisko.
-Ach, faktycznie. Zawrócę.
-Nie, Carlo!
-Przestań, nikogo za nami nie ma!
-Carlo, nie! Uważaj!!!!

-Dlaczego, ona?! Dlaczego nie ja?!-Pytała sama siebie.
Martina od śmierci mamy zamknęła się w sobie...nikogo nie obwiniała za ten wypadek, ale długo nie mogła się pogodzić z utratą ukochanej mamy. Właściwie to do dzisiaj nie dopuszcza do siebie innej myśli na przyszłość tylko powrót mamy. Jej starszy brat również źle to przechodził, ale już rozumie co się stało. Czasu się nie cofnie... Martina ma za dużo problemów w rodzinie...tata, przeprowadzki i naług. Właści wie to tylko jedna rzecz jej pomaga w życiu. Nadzieja. Nadzieja, że kiedyś usłyszy przepiękny, melodyjny głos mamy. Nadzieja, że znowu będzie mogła śpiewać bez przykrych wspomnień. Nadzieja, że GO odnajdzie. Jednak ona musiała, musiała kiedyś spróbować inaczej. Ten  jeden raz...zmienił jej życie na zawsze. MARICHUANA. To jest przekleństwo, które 17-letnia dziewczyna wdycha codziennie. Niby, nie bywałe, ale jednak.

-Martiwię się o nią!
-Tak, ja też!
-Tato, może my wrócimy do Argentyny.
-Po co!?
-To jedyne wyjście dla Tini.
-Chcesz ją zabrać w miejsce, gdzie zdarzyła się największa tragedia w naszym życiu??!!!!!
-Ona kocha to miasto, bez względu na to zdarzenie. Ma wiele innych wspomnień. Miłych i przyjemnyc wspomnień związanych z tym miejscem. Tutaj czuje się jak niewolnica! Zrozum!
-No...dobrze. Załatwie bilety.

-Szybciej, Jorge! Dalej!!! UGH!!
-To nie moja wina! Motor nawala.
-Daj sprawdzę!
17-letni szatyn. Urodzony w Meksyku, ale przeprowadził się tutaj ze względu na prace ojca. Mieszka tu od dzieciństwa. Jako mały chłopczyk poznał dziewczynkę. Dziewczynkę, która zmieniła jego pogląd na rzeczywistość. Pewnego dnia zniknęła. Nie było jej w oknie, a widział ją ostatni raz na ławce nad oceanem. To była ich ławka. Mógł ją zobaczyć ten ostatni raz w oknie...11 lat temu, ale musiał iść na jakąś ważną kolacje z rodzicami. Nigdy jej nie zapomni. To nie była zwykła koleżanka. Ona była kimś więcej. Gdyby tylko mógł cofnąć czas. Zobaczyć ją w oknie i pobiec do domu zatrzymując ją i jej ojca, napewno by to zrobił, ale czasu nie cofnie, nic już nie zrobi.
************************************************************************************
Oto I rozdział! Podoba wam się? Myślę, że może być. Komentujcie, a jeżeli macie uwagi chętnie je wysłucham!! Dobrej nocki!!!!

1 komentarz:

  1. Super świetny rozdział cudownie napisany niemogę się doczekać na nexta pozdrawiam i zapraszam na mojego bloga http://leonettaprawdzieahistoris.blogspot.com.Mam taką małą podpowiedź wyłącz werifikacje obrazkową to napewno ułatwi dodawanie komentarzy:) pozdrawiam AGA VERDAS

    OdpowiedzUsuń