sobota, 20 grudnia 2014

Rozdział XI ,,Nie mów do mnie mała, cukiereczku''

Nie mogę zapomnieć o kolacji, o tym wieczorze, który przerodził się w najgorszą noc mojego życia. Dowiedziałam się, że Jorge ma swoją czarną stronę i , że mój brat jest totalnie szczery nawet w tych ,,delikatnych'' sprawach. Jorge zaliczał dziewczyny jak leci. Co prawda mógłby to być kolejny wymysł Rugerro, ale nie sądzę , by kłamał. Nagle usłyszałam piosenkę Ariany Grande ,,Love me Harder'' co oznaczało, że dzwoni mój telefon.
ROZMOWA
-Halo.
-Tini, cześć.
-Ta, po co dzwonisz?
-No jak to po co? Wczoraj z płaczem wybiegłaś z kuchni, po czym Rugerro mnie wywalił z domu. Do cholery co się stało?!
-Jorge, ja nie mam już siły.
-O co chodzi?
-Już wszystko wiem. Wiem, że dziewczyny są dla Ciebie jak zabawki.
-Nie, to nie prawda.
-Serio? Czyli to nie ty pieprzyłeś się z każdą dziewczyną w mieście?
-Martina, kto Ci nagadał takich bzdur?
-To nie ważne. Nie okłamuj mnie. Ja wiem swoje. Wierzę mojemu bratu, pomimo, że jest szczerym do bólu frajerem.
-Cukiereczku, ja nie kłamię.
-Przestań!
-No, ale co?
-Te słodkie słówka! To minęło! Jesteś dla mnie nikim, rozumiesz?!
-Spotkajmy się, wyjaśnię Ci.
-Co mi chcesz wyjaśniać?!
-Proszę, mała.
-Dobra, ale jeden warunek.
-Jaki?
-Nie mów do mnie mała, ,,cukiereczku''.
Rozłączyłam się i  rzuciłam telefonem o ścianę . Jak on może jeszcze mnie okłamywać. Mam tego dosyć. Myślałam, że w Buenos Aires się wszystko zmieni, a tymczasem  jest jedna wielka dupa!
Godzina później.
Siedzę na plaży . Palę papierosa. O, tak...tego mi brakowało. Co prawda miałam rzucić, ale co tam.
W końcu raz się żyje. Patrze sobie na ocean. Myślę jak to fajnie jest być samotną idiotką o nieszczerych znajomych i powalonym bracie. No, nie chwila...to nie jest wcale fajne. Moje życie to totalna masakra.
-Hej, czemu palisz?
-Gówno Cie to obchodzi...
-Uuuu milutka-powiedział z sarkazmem.
-Zamknij się, nic o mnie nie wiesz. Nie znasz mnie, więc nie oceniaj.
-Spoko. W sumie to...dasz jednego?
Patrzę zdziwionym wzrokiem na chłopaka. w sumie to ładny jest. Ma niebieskie oczy, brązowe włosy i jeden dołeczek.
-Masz.-mówię podając mu paczkę papierosów.
-Dzięki. Jestem Ray.
-Martina.
-To...co tu robisz?
-Myślę nad moim beznadziejnym życiem
-Myślisz, że ty masz beznadziejne życie? Moi rodzice mnie porzucili. Trafiłem do domu dziecka w wieku 10 lat. Tydzień temu wyszedłem i okazało się, że mój kochany tatuś wrócił do Argentyny i przypomniał sobie o mnie. Teraz muszę u niego mieszkać.
-Musisz? Nic nie musisz.
-Tak? To niby gdzie mam iść?
-No nie wiem. Przepraszam
-Nie no, przestań.Wiesz...jesteś pierwszą osobą, której opowiadam o swoim życiu.
-To teraz moja kolej. Miałam 6 lat, kiedy tata zarządził wyprowadzkę z domu do Włoch. Kiedy jechaliśmy na lotnisko mieliśmy wypadek, w którym moja mama zginęła. Mimo to pojechaliśmy do tych pieprzonych Włoch. Kiedy miałam 16 lat wpakowałam się w tarapaty.
-Tarapaty?
-No wiesz, narkotyki itp..
-Ołł...
-No właśnie, a teraz dowiedziałam się, że mój najlepszy przyjaciel jest dziwkarzem, a mój brat nie ma serca.
-Dlaczego tak mówisz?
-Bo to prawda. Dobra ja już idę do domu.
-Czekaj, jest noc. Odprowadzę cię.
-Nie potrzebuję niańki.
-Nie chcę nią być. Choć Martina.
-Tini-poprawiłam go.
-Okey, Tini. -Uśmiechnął się do mnie, a ja do niego.
*******************************************************************
Oto ja, wróciłam. Sory, że nie dodawałam, ale miałam szkołę itp....dupa i dupa. xD  W święta, może coś dodam, ale nie obiecuję, bo nwm czy rodzice mnie do kompa dopuszczą...ja chce dośtać laptopa na święta xD!!!!! KOMENTUJCIE ;p

sobota, 8 listopada 2014

Rozdział X ,,Nie pozwolę, by Ciebie ktoś skrzywdził''

Byłam gotowa. Miałam na sobie piękną sukienkę w kolorze beżowym, do tego wysokie, czarne szpilki. Włosy postanowiłam rozpuścić. Za 10 minut przyjdzie Jorge. Mam nadzieję, że spodoba mu się to co dla niego przygotowałam. On jest taki przystojny, zabawny, mądry...znaczy...jest mądry. Tak i tyle, to mój PRZYJACIEL!!!
-Tini, złaź już! -Krzyczał z dołu Rugerro.
Wykonałam prośbę brata i zeszłam na dół. Moim oczom ukazał się Jorge w pięknym czarnym garniturze. Włosy miał postawione na żelu. Wyglądał tak seksownie, że miałam ochotę się na niego rzucić, ale to mój przyjaciel. TYLKO PRZYJACIEL.
-Hejka.-Powiedziałam do Jorge.
-Cześć. Ślicznie wyyglądasz. Bajecznie. - Odpowiedziałam mu rumieńcami i lekkim uśmieszkiem.
-To co zaczynamy kolacje?-Zapytał mój brat.
Przytaknęliśmy i usiedliśmy przy stole. Dania przygotowywałam wraz z Rugerro, dlatego jadłabym raczej ostrożnie ze względu na mojego brata. Nie raz przez przypadek wlał sok cytrynow do zupy. Nie mam pojęcia jak on to robił, ale wiem, że jest zdolny do wszystkiego. Jedliśmy w ciszy. Takiej stresującej ciszy. Myślę, że ta kolacja jest zbyt oficjalna.
-Chłopaki, mam wrażenie, że wszyscy jesteśmy jakoś poddenerwowani.
-Może wy-Powiedział Rug- ja jestem po prostu śpiący!
-No to może idź się przespać.-Zaproponował Jorge.
- Oszalałeś?! Kiedy stąd pójdę wy...-Patrzałam na Rugerro pytającym wzrokiem, podobnie jak Jorge. Widać, że się speszył. - wy...
-My co?! - Warknął Jorge.
-No wy...zrobicie mi kawał!
-Co?! - Zapytałam.
-No tak, wy zrobicie mi kawał. Wiesz wąsy na twarzy, bita śmietana na ręce itp...
-Rug, możemy pogadać w kuchni?!
-No , ale Tini...
-JUŻ!!-Krzyknęłam.
Poszliśmy do kuchni, gdzie Rugerro zachowywał się conajmniej dziwnie.
-O co Ci chodzi?-Zapytał.
-O co mnie chodzi?! O co Tobie chodzi?! Nie chcesz mnie zostawić z Jorge, czy co?!
-No tak...
-Dlaczego?!
-BO TAK! JESTEŚ MOJĄ SIOSTRĄ I NIE POZWOLĘ, BY KTOŚ CIEBIE SKRZYWDZIŁ!- Krzyknął.
-Myślisz, że Jorge mnie skrzywdzi?! To nasz najlepszy przyjaciel, pamiętasz?!
-Nie udawaj! Podoba Ci się! Widzę jak na niego patrzysz!
-No i co z tego?!
-Słyszałem o nim na mieście...podobno zaliczał dziewczyny po kolei jak leci! Nie chcę, aby Cię...
-Aby mnie co?! No dalej powiedz to!
-Nie chcę, aby Cie pieprzył, a potem zostawił, rozumiesz??!! - Kiedy to powiedział łzy mi zaczęły lecieć, nie byłam gotowa na takie coś. Rugerro przesadził. Cała oblana łzami pobiegłam do swojego pokoju.
***Rugerro
-Tini, Martina! Zaczekaj! -Wołałem.
-Zostaw mnie!'
-Martina!
-Co jej się stało?- Pytał Jorge.
-To wszystko przez Ciebie! Chcesz zranić moją siostrę!
-O czym ty mówisz?!
-Martina Ci  się podoba, a ja nie pozwolę byście byli razem! Zranisz ją! Teraz wyjdź i już nie wracaj! Masz przestać zadawać się z moją siostrą! I jeszcze jedno ,, brzoskwinko'' ! Jak tylko się do niej zbliżysz to Ci nogi z dupy powyrywam! - Krzyknąłem i wyrzuciłem go z domu.
Wiem, że zraniłem Martinę, ale patrząc na nich razem i noc z tego sobie nie robiąc wiedząc jaki on jest zraniłbym ją jeszcze bardziej...teraz muszę naprawić nasze relacje.
**************************
No to jak mówiłam, jest rozdział. Taki jakby wstęp do ,,czarnej części'' tego opowiadania ! Komentujcie !!!
3 kom -> NEXT

Wybaczcie ;'(

Przepraszam za moją kilkumiesięczną nieobecność, ale zrozumcie szkoła, nauka. Ja jestem w 1 gim, więc musiałam się przyzwyczaić do wszystkiego. Mam nadzieję, że zrozumiecie mnie :) Teraz wróciłam. Rozdziały będą dłuższe  niż tamte. Wracajcie w weekendy, bo wtedy będą nowe, pamiętacie moją kare na laptopa xD Wróćcie tu, komentujcie i przede wszystkim czytajcie!! Kolejny rozdział już dzisiaj!!

środa, 13 sierpnia 2014

Rozdział IX ,,Ty moja brzoskwinko''

Moje życie zależy od Twojego. Kiedy ty odejdziesz ja odejdę z Tobą. Jak zawsze.


-Jorge...może
-Taak?
-To trochę krępujące.
-No dawaj. Mi możesz powiedzieć wszystko.
-Ok...
-Więc?
-Więc...Chcesz przyjść dzisiaj do nas na kolację?
-To było takie krępujące? - Zaczęłam się śmiać z wyrazu twarzy mojego przyjaciela.
-No wiesz...Tak!
-Hahaha
Zaczęliśmy się śmiać, kiedy doszliśmy do domów.
-Tu się rozstajemy.-Powiedział.
-Nie na długo.
-No fakt.
-Tylko ubierz się ładnie.
-Żartujesz?! Ja zawsze wyglądam bosko.
-Tak, tak oczywiście. Zawsze najładniej ze wszystkich.
-Wcale nie. Taka piękna brązowooka szatynka o imieniu Martina wygląda o wile ładniej ode mnie.
-Schlebiasz mi cukiereczku.
-To moja życiowa rola brzoskwinko.
Patrzyliśmy sobie w oczy. Przybliżaliśmy swoje usta. W końcu zostały tylko milimetry do pokonania, kiedy wybuchliśmy nieopanowanym śmiechem.
-Hahahaha....jestem tak słodki jak cukiereczek?
-Nie...jesteś słodszy.
-Mmmm moja brzoskwinka.
-Ja jestem jak brzoskwinka? Taka gruba i...
-Przestań! Jesteś najpiękniejszą, najmądrzejszą i w ogóle naj dziewczyną jaką kiedykolwiek spotkałem w swoim życiu.
-To było piękne.
-No dobra pora już do domu, bo masz tylko 2 godziny na przygotowanie się do kolacji.
-O nie! Masz rację! To pa.- Pocałowałam Jorge w policzek po czym pobiegłam do domu.
Poszłam się odświeżyć i wybrać strój. W moim pokoju czekał Rugerro. Zaraz, zaraz...w moim pokoju jest Rugerro!!!
-Co ty tu robisz?!
-Spokojnie moja ty brzoskwinko.
-Słyszałeś?!
-Co nie co...-Znowu ten głupi uśmieszek!!
-Więc wiesz o kolacji.
-Wiem.
-No to na co czekasz?!
-Nie rozumiem sis
-Przygotuj się!!!!
-Tak, tak...właśnie, zapomniałem powiedzieć tata jutro wraca z Santa Fe, więc nie szalejcie !
- Ja i Jorge to tylko przyjaciele!
-Tak tak....
______________
Rozdział taki se...jutro nie obiecuję rozdziału, ale się postaram . Komentujcie , bo wtedy dodajecie mi weny :D


wtorek, 12 sierpnia 2014

Rozdział VIII ,,Moje kochanie, nie fochaj się''

Osoba, która kocha nie pyta się ,, co tam u ciebie? jak się czujesz? jak mogę ci pomóc? ona po porostu to wie .

Z moich ust wydobywał się dym. Kiedy palę czuję się jakoś...taka winna. Nagle usłyszałam głos Jorge. Szybko rzuciłam papierosa na ziemię, zdeptałam go i wzięłam gumę miętową do buzi.
-Hej, powiesz mi co się działo kilka minut temu w twoim domu?
-Po co chcesz to wiedzieć? - Odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
-Bo Cię kocham i martwię się o Ciebie.
-Nie musisz.
-I tak wyciągnę to od Ciebie.-Powiedział i zaśmiał się.
-No dobra. To co robimy?
-Hmm...a na co moja księżniczka ma ochotę?
-Może...kajaki?
-Kajaki?
-No, a dlaczego nie?
-No ja przecież nic nie mówię. Trzeba próbować nowych rzeczy,  a nie lenić się na kanapie.
-Haha . Akurat to macie z Rugerro opanowane do perfekcji.
-EJ!! Foch forever!
-No moje kochanie, nie fochaj się!
-Co z tego będę miał?
-Postawię Ci Shake'a .
-W zasadzie zgodziłbym się na całusa w policzek.
-Skoro tak ładnie prosisz -Pocałowałam go w policzek.
-To mu pasuję.Idziemy?
-Oczywiście.
Byliśmy na kajakach cztery godziny. Nie raz spadłam z niego wywołując tym samym wielki śmiech Jorge. On jest taki opiekuńczy. Brakowało mi go przez te 11 lat. Zapomniałam o wszystkich moich problemach i nałogach.
-Tini jestem głodny!- Oznajmił ,,mały'' Jorge (xD)
-Masz rację...też bym coś zjadła.
-Tak więc zapraszam panienkę na pyszny obiadek to naszej ulubionej knajpy.
-Bardzo chętnie.
Z Jorge czekaliśmy na nasze posiłki. Opowiadaliśmy sobie co u nas się działo. Mój przyjaciel zaproponował, bym poznała jego  przyjaciół. Chętnie zgodziłam się na propozyję Jorge. Wracaliśmy do domu, kiedy ręka Jorge złapała moją. Jakoś...nie opierałam się. Podobało mi się to.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Beznadziejny, ale pisałam go na szybko. Mój laptop się psuję, więc za bardzo nie mogę go używać. Jortini <3 Już niedługo ;p  Komentują dodajecie mi weny xD DO ROBOTY!!

sobota, 9 sierpnia 2014

Rozdział VII ,,Doświadczona w tych sprawach ''

Czasami przyjaciel może uczynić największą krzywdę będąc po prostu daleko.


-Co ty tu robisz?-Zapytałam bez uczuciowo.
-Myślałem, że się ucieszysz.
-Co ty tu robisz?!- Tym razem podniosłam głos powodując u chłopaka ten jego uśmieszek.
-Ostra, jak zawsze. Myślałaś, że jak uciekniesz na inny kontynent to zmienisz swoje życie? Musisz dokończyć to co zaczęłaś.
-Ja nic nie zaczęłam. To ty to zrobiłeś! Ty go...-w tym momencie chłopak przycisnął mnie do ściany i zakrył buzie dłonią.
-Zamknij się! Jeszcze ktoś usłyszy. Chyba masz luki w pamięci. Powinnaś mi dziękować za to. Pomogłem Tobie wykonać robotę, właściwie to odwaliłem to za Ciebie.
Nie chciałam już słuchać tego debila. Wykorzystałam moment jego rozkroku i kopnęłam go w...yyy czułe miejsce ( :D ) . Kiedy on schylił się z bólu ponownie kopnęłam go, ale tym razem w głowę. Upadł na podłogę. Chwyciłam jego ręce i przygniotłam do ściany.
-Jak mówię, że nic nie zaczęłam to znaczy, że tak jest zrozumiano?!
-Tak, tak ałaa...
-Nie będziesz mnie nachodził już nigdy więcej, jasne?
-Taak ! To boli!
-Masz wrócić do Włoch i powiedzieć tym swoim chłopaczkom, że zanim zaczną mnie gonić mają sobie w łeb strzelić, bo i tak przegrają, dotarło?
-Jasne, dotarło!
-I jeszcze jedno : ze mną się nie zadziera ,,kochanie''. Myślałam, że już się o tym przekonałeś Tommy, ale widzę...
-Nie, nie nie! Ja już wiem, proszę puść mnie !
Zrobiłam to co chciał. Wybiegł z domu jak torpeda a ja ogarnęłam resztki po wazonie, który został zbity przez mojego ,,byłego''. W tej samej chwili do domu wparował mój brat z Jorge.
-Martina co tu się stało?!
-Miałam odwiedziny.- Odpowiedziałam bez żadnego entuzjazmu.
-Jakie odwiedziny?! Kto tu był?-Tym razem pytał Jorge.
-Można powiedzieć, że przyszedł na lekcję .
-Nienawidzę jak jesteś taka tajemnicza. Na odpowiedź przytuliłam się do Rugerro i Jorge dając im również buziaki w policzek.
-Kocham was najbardziej na świecie, ale nie martwcie się o mnie. Jestem ... można powiedzieć ,,doświadczona''   w wielu sprawach. - Odparłam i wyszłam na dwór.
Kiedy byłam wystarczająco daleko od domu wyjęłam paczkę papierosów i zaczęłam palić.
___________________________________________________________________________________
Hejka.  Przepraszam, że mnie tak długo nie było, choć obiecywałam dużo rozdziałów, ale po poprzednim było napisane 3 KOM = NEXT
Trzy komentarze pojawiły się dopiero w sierpniu, więc zgodnie z umową dopiero po tych kom napisałam dziwny rozdział, ale o to chodzi. To opowiadanie będzie całkowicie sprzeczne z CAŁYM disney'em . Jeżeli chcecie następny rozdział komentujcie ;p
Pamiętajcie o umowie NYGAS XD

                                   3 KOM = NEXT ;P

środa, 9 lipca 2014

Rozdział VI ,,Małpa wróciła !''

Kiedy jesteśmy blisko osoby, którą darzymy miłością możemy zupełnie ,,odpłynąć od rzeczywistości''.

-Może jutro pójdziesz ze mną na... randkę?
O nie nie nie... ja wiem co się stanie. Odmówi mi. Poza tym jesteśmy przyjaciółmi z dzieciństwa.
-Halo! Ziemia do Jorge! Jesteś tam?-Pytała szatynka.
-Co? Tak, jasne.
-Powinniśmy wracać. Jest już 21;00.
-No tak. Chodźmy.
W mgnieniu oka znaleźliśmy się pod domem Martiny. Na pożegnanie przytuliłem dziewczynę. Czułem wtedy, że ta wielka pustka, która była ze mną przez 11 lat w końcu się wypełniła.

 Oglądałem telewizje, podjadałem ciasteczka, kiedy weszła moja młodsza siostra i mnie ...przytuliła?? WTF?!!
-Hej! Tini wróciłaś na dobrą drogę?!
-Co ?
-Nic, znaczy...witaj na planecie Ziemia-mówiąc to robiłem tego śmiesznego robota. Śmialiśmy się i gadaliśmy do 3 nad ranem. To była najlepsza chwila w moim życiu. Dowiedziałem się, że Jorge, czyli nasz dawny przyjaciel cały czas mieszka obok nas. Nie czekałem ani chwili dlużej i wszedłem na drzewo. Chwyciłem parapet przyjaciela. Pukałem...pukałem, aż w końcu wysoki szatyn o zielonych oczach i rozczochranych włosach otworzył okno i...

No ja nie mogę!! Mój kochany braciszek rzucił się na Jorge przytulając i krzycząc na cały JEGO dom - Małpa wróciła!! Jestem!! Tęskniłeś Ziemianinie ?!
-Z kim ja życie?
-Z nami. -Odparł mój brat.
Jorge zaprosił nas do siebie. Resztę nocy spędziliśmy u niego oglądając filmy i wspominając stare czasy. Jednak wszystko musiało się zepsuć, kiedy Jorge zaciekawił jeden temat...mianowicie:
-Gdzie jest wasza mama?
-Co?-Zapytał ponownie Rug.
-No mówicie tylko o tacie, a mama?
Po moim policzku natychmiastowo polały się łzy. Ten dzień...głupia autostrada. Głupie Włochy. Głupi termin.
-Ej...Martina nie płacze. Ja...przepraszam. Nie chciałem, nie wiedziałem.
-Jasne, oczywiście. Nic się nie stało, tylko no wiesz...ja już pójdę.
-Nie! Czekaj!-Krzyczeli, ale ja nie umiałam bez uczuciowo o tym rozmawiać. Wiem, że Jorge nic nie wiedział. On nie chciał źle. Po prostu tak jakoś wyszło.

Rano

Obudziłam się o 12;00.
-To wszystko przez tych debili-burknęłam do siebie
-My też Ciebie kochamy droga siostrzyczko-powiedział Rugerro opierający się o drzwi. Obok niego stał Jorge. Chwila...obok niego stoi JORGE!!!
-Wypad małpo i orangutanie! Ja chcę się w spokoju ogarnąć.
-No już idziemy.
Po 20 minutach postanowiłam wybrać ten zestaw.
Zeszłam i zobaczyłam ...

                                                     ***
Hejka, tak wiem...troche mnie nie było, ale to ze względu na kończący się rok szkolny. Teras mamy WAKACJE. Co do rozdziałuu to mi się nie podoba...następny będzie lepszy obiecuje, tymczasem komentyjcie !

                                         3KOM = NEXT

poniedziałek, 26 maja 2014

Rozdział V ,,Jorge, czy ja wyglądam na 6-latkę?''


***Martina
-Nie mogę uwierzyć, że to właśnie ty!
-Ja też nie, ale dlaczego wyjechałaś i zostawiłaś mnie, to miasto, no i mnie.
-Mój tata jest strasznie uparty i to on chciał wyjechać.
-Gdybyś nie wyjechała wszystko byłoby inne.
-Tak, dosłwonie wszystko.-Powwiedziałam i spuściła głowę na dół.
-Ej, co jest?
-Nie, nic.
-No dobrze, idziemy na sok?
-Tak, jasne możemy.
-----------------------------------------
Park...

-Opowiedz mi coś o sobie.
-Co tu dużo mówić. Odkąd wyjechałam moje życie zmieniło się na o wiele gorsze, więc po co mam ci o tym opowiadać? Porozmawiajmy o miłych rzeczach.
-Dobrze, więc co tam u Rugerro?
-Mówiłam o MIŁYCH rzeczach.
-Rugerro to nie miły temat?
-Nie.
-Przecież kiedyś bylismy nie rozłączni, nie rozstawialiśmy się i...
-Jorge, czy ja wyglądam na 6-latkę?
-Nie no, co ty!
-No właśnie, a wtedy miałam 6 lat. Tamte czasy nie wrócą, choćbym bardzo chciała.
-Próbowałaś o nie walczyć?
-Po co? Żeby znów zranic siebie i innych?
-Jak to znów?
-Poprostu.
Zanim się obejrzałam byliśmy już pod moim domem, właściwie to pod NASZYM drzewem.
-Wchodzimy?-Zapytał Jorge
-No dawaj.
....................3h później...........
-Nie Jorge, proszę, nie!
-Byłaś niegrzeczna, więc poniesiesz konsekwencje.
-Tylko nie woda!
-Oj, kochanie to nie jest woda!
-Co, nie!!!
-Martina!!!!-Krzyczał z dołu mój brat.
-Było blisko.
-Może jutro pójdziesz ze mną na.....randkę.
-Co?
-No, na randkę.
-Jorge, przepraszam, ale nie. Jesteśmy przyjaciólmi z dzieciństwa i tyle.
Powiedzialam i odeszła. Sama nie wiem czemu. To by było takie nie na miejscu. Chyba...
**********************************************************************************
HEUEHEUHEU WREDNA JA! Przykro mi , ale na Jortini jeszcze poczekacie xDDDD Komentujcie i pomagajcie mi!
PYTANIE: Czy chcecie, by Jorge miał inną dziewczynę , a Martina innego chłopaka (oczywiście na czas nieokreślony, póżmniej i tak się pojawi Jortini) Piszcie w kom!!!

niedziela, 18 maja 2014

Rozdział IV ,,Czy to podchwytliwe pytanie?-''

Rozczarowanie, gniew, radość i spełnienie - te ,,humorki'' zwykle występują solo. Rzadko, kiedy można zobaczyć je razem, a kiedy już widzisz nie wiesz co powiedzieć i co zrobić.

***Jorge
Promyki słońca przedostawały się przez żaluzję, którą odsłoniłem. Spojrzałem w okno. Moim oczom ukazała się dziewczyna. TA dziewczyna. Czy to może być ona? Czy to moja Tini? Nie zastanawiając się ubrałem jakąś koszule i jeans'y. Skoczyłem z okna na drzewo. Poczułem taką adrenalinę, jaką już od dawna nie czułem. Sięgnołem po patyk i rzuciłem w okno. Od razu podeszła do niego szatynka.
-Nudzi Ci się, że pukasz w moją szybę patykiem?
-Nie, poprostu podoba mi się Twoje okno. - Odpowiedziałem dumny z siebie.
-Serio? Nie moja wina, że Cię na takie nie stać, a jeżeli Ci się serio nudzi to popukaj patykiem okno mojego brata, nie moje!-Zgasiła mnie...ta.....dziwne uczucie. Zaraz, zaraz...ona ma brata.
-Masz brata? Czy nazywa się Rugerro?
-Czy to podchwytliwe pytanie?-Zaczęła się ze mną droczyć.
-Ładna i zadziorna.
-Masz przyjaciół?
-Ta i co z tego?
-Idź pod ich okno, bo mi tylko tlen marnujesz.
-Haha nie disuj mnie piękna.
-Weź wyjdź!
-Za cb? Nie ma sprawy.
-Pa pa Trynkiewiczu!
Ona jest taka jak...Martina. Muszę wiedzieć, czy to ona. Wróciłem do swojego pokoju i zabrałem zdjęcie moje, Rugerro i Martiny. Na szczęście miała uchylone okno, więc łatwo wrzuciłem zdjęcie do pokoju. Nie wiem czemu, ale myślę, że to co robię to tylko formalność, że to na 100% ona! Nagle okno się otworzyło, szatynka skoczyła na drzewo , a potem na ziemię. Zrobiłem to samo. Ona tylko spojrzała mi w oczy i powiedziała:
-Jorge?
-Martina?
Nic już nie mówiliśmy tylko przytulaliśmy się...to ona, naprawdę ona!!!
**********************************************************************************
Cały z perspektywy Jorge xD Proszę dodajcie komentarze ps: wiem , że nudny i krótki, ale musiałam napisac te disy ;D

niedziela, 11 maja 2014

Rozdział III ,,Jestem twoim chłopakiem? Jestem twoją dziewczyną?''

-Kim jesteś?-Odezwał się.
-Co Cię to obchodzi.
-Przepraszam. Mogę się dosiąść?
-Ok.
-Co tu robisz o tak późnej porze?
-Kim dla mnie jesteś, że muszę Ci odpowiadać?
-No...
-Nikim, więc jeżeli pozwolisz zamilknijmy ok?-Powiedziałam oschle. Denerwuje mnie, kolejny natrętny palant.
-Jasne, przepraszam.
-Co mnie tak ciągle przepraszasz?!-Wybuchłam.
-Bo jestem dobrze wychowany, nie tak jak ty!
-Masz racje, jesteś. Ja nie! Nawet nie miałam przez kogo!
-Co?
-To! Kiedyś tu mieszkałam. Jako sześciolatka wyprowadziłam się z bratem i tatą.
-No, a mama?
-Ona została.-Mówiąc to po policzku spłynęła mi łza.
-To choćmy do niej.
-My?
-Tak, chcę Ci pomóc.
-Mnie już nikt nie pomoże.
-Ale co się...-przerwałam mu:
-Nie chcę o tym gadać!!
-No dobrze, ale proszę Cię powiedz dlaczego tu przyszłaś.
-Ugh....biegłam przed siebie i coś mną kierowało na tę ławkę. To nie jest byle jaka ławka...to NASZA ławka.
-Jaka nasza?
-Nieważne...-powiedziałam i pobiegłam.
-Nie! Czekaj! Jaka nasza?!-Krzyczał, ale ja nie zważałam na jego krzyki.
Podbiegłam pod dom. Wspięłam się na drzewo i weszłam do pokoju. Od razu podeszłam do pianina grając melodię...(refren podemos, ale bez słów). Kiedy skończyłam zobaczyłam, że w domu na przeciwko zapaliło się światło...

-Tini, no choć!
-Już idę.
-Haha nasz domek na drzewie. Uwielbiam w nim spać.
Sześcioletnia dziewczynka uśmiechnęła się do zielonookiego szatyna i wyryła na drzewie napis:J+M=<3
-Jestem twoim chłopakiem?
-Ja twoją dziewczyną?
Dzieci złapały się za paluszki mówiąc: na zawsze.


***Oczami Jorge.
Wróciłem do domu. Ciągle zastanawiałem się nad tą dziewczyną. Powiedziała , że to jest NASZA ławka. Jaka nasza? Czy to jest...nie, nie nie. Chwila, światło? W tym domu...w JEJ domu? Pewnie ktoś się wprowadził...
************************************************************************************
Kolejny, rozdział, który mi się podoba ;p Jestem zadowolona! Może zrobię jakiś konkurs? Hmm...pomyśle, a tymczasem KOMENTUJCIE ANIOŁKI!!!

Rozdział II ,,W starym miejscu odnajdzie siebie...muzykę''

Strach-to uczucie, z którym trzeba walczyć, ale po co ? Skoro i tak przegramy? Może nie przegramy? Może wierzymy w siebie i pokonamy kolejnego wroga. Prawda jest taka, że jeżeli się wierzy to los będzie nam sprzyjał. I tyle.

Ciemnooka szatynka latała na wysokości wielu tysiąca metrów. Latała, ale z pomocą wielkiej machiny, którą wynaleziono na skraju wieków. Człowiek nigdy nie będzie latał sam...nigdy nie poczuje się jak ptak, ale są ludzie, którzy mają sposób aby latać samodzielnie. Miłość. Dziewczyna wiedziała co to jest, pomimo tego, że inni postrzegali ją jako uprzedzoną gówniarę ona wiedziała. Miłość jaką darzy swoją mamę jest ogromna. Miłość jaką darzy swojego brata jest równie silna. Tylko miłość do ojca słabnie z każdą ich rozmową. Teraz ma być inaczej. W starym miejscu odnajdzie siebie...muzykę, jaką tu pozostawiła wraz z duszą matki.

***Oczami Jorge
-Es como tener dos vidas o más...
Uno me da el agua y el otro el aire...
Yo quiero mezclar ¿ por qué no juntar..?
Mis dos pasiones en un solo lugar..!!
-Brawo.
-Dzięki, co ty tu robisz?
-Jak myślisz?
-Val, ja...ty...my
-Jorge przestań!! Dlaczego nie chcesz ze mną być?! Nie zaprzeczysz, że Ci się nie podobam!
-Oczywiście, że nie. Po prostu nie mogę.
-Aha. Zdradzisz chociaż dlaczego?
-Po prostu nie mogę-Powiedziałem i poszedłem.
Nie chcę ranić Valerie, ale nie czuję do niej nic więcej poza miłością dwóch dobrych kumpli. Tak kumpli. Powinienem zadzwonić do Facu. Dawno go nie nie widziałem. Właściwie to całej paczki nie widziałem.
(ROZMOWA TELEFONICZNA)
-Halo?
-Hej Facu, co tam?
-Jorge! Ty żyjesz!
-Haha bardzo śmieszne. Zbierzesz wszystkich i spotkamy się w Restó?
-No, jasne, ale po co?
-Żeby pogadać. Dawno was nie widziałem.
-Spoko, już dzwonię.
-Dzięki. To za 15 min.
-Ok.
***Oczami Tini
To miejsce tak bardzo kojaży mi się z moją mamą. Pora zapomnieć o tym strasznym wspomnieniu i przywołać nowe. To samo z narkotykami. Nie chcę ich brać, ale czuję, że musze.
-Tini-zawołał mój brat.
-Co chcesz?!-Odpowiedziałam oschle.
-Kolacja.
-Ta..może zaraz przyjdę.
-Martina musisz coś jeść!
-Nie mów mi co mam robić!
To może dziwne, ale od 11 lat tak wyglądają nasze rozmowy. Nikt mnie nie rozumie, więc dlaczego ja mam rozumieć ich? Jestem oschła, choć wcale nie chcę ale muszę!
****************4h później************
Jest 01:00 w nocy. Pora się stąd zmywać, znaczy nie chcę uciec tylko się przejśc?
Otwieram okno, wyskakuję i biegnę przed siebie nie zważając na to jak daleko jestem od domu. Biegnę, bo coś mnie tam ciągnie. Już o dawna jakaś dziwna energia rządzi moim ciałem i moją duszą. Ale to nie jest to, ja tam chcę iść. Biegnę cały czas, aż zobaczyłam ławkę...NASZĄ ławkę. Wszystkie wspomnienia wróciły. Te dobre i te złe. Kiedy tak o nich rozmyślałam przy ławce pojawił się jakiś wysoki szatyn...
***********************************************************************************
Oto rozdział II! Jak się podoba? Ja uważam, że całkiem nieźle. UWAGA usunęłam stronę bohaterowie na potrzeby nowego opowiadania. Owa zakładka zostanie założona MOŻE dziś. KOMENTUJCIE I ZAPRASZAJCIE DO SB!!

sobota, 10 maja 2014

Rozdział I ,,Czasu nie cofnie., nic już nie zrobi''

Czas - największy wróg człowieka. Gdyby tylko można było go cofnąć nasze życie byłoby zpełnie inne. Omijalibyśmy szerokim łukiem problemy, w jakie się mieszamy...niestety. Czas to nieprzyjaciel niepokonany. Choćbyśmy prosili i płakali nic nie da się zrobić...

Szczupła szatynka biegnie przez jeden z włoskich parków. Jest późno, a nawet bardzo. Wybiła godzina 22:00 ale ona się tym nie przejeła. Wręcz przeciwnie - nie chce wracać do domu. Chce uciec od problemów, jakie ją otaczają. W końcu usiadła na ławce i zakryła swoją twarz dłońmi. Płakała. Płakała z tęsknoty za matką...zginęła.

-Tini, dawaj moją gre!
-No zaraz, to ostatni poziom.
-Zawsze tak mówisz! Mamo!!
-Synku, poczekaj. Tini zaraz Ci ją odda, prawda?
-Oczywiście.
-Kochanie
-Tak?
-Czy my napewno dobrze jedziemy?
-Proszę Cię, znam to miasto jak swoją własną kieszeń.
-No to się pomyliłeś, bo wjechaliśmy na autostradę, a mieliśmy na lotnisko.
-Ach, faktycznie. Zawrócę.
-Nie, Carlo!
-Przestań, nikogo za nami nie ma!
-Carlo, nie! Uważaj!!!!

-Dlaczego, ona?! Dlaczego nie ja?!-Pytała sama siebie.
Martina od śmierci mamy zamknęła się w sobie...nikogo nie obwiniała za ten wypadek, ale długo nie mogła się pogodzić z utratą ukochanej mamy. Właściwie to do dzisiaj nie dopuszcza do siebie innej myśli na przyszłość tylko powrót mamy. Jej starszy brat również źle to przechodził, ale już rozumie co się stało. Czasu się nie cofnie... Martina ma za dużo problemów w rodzinie...tata, przeprowadzki i naług. Właści wie to tylko jedna rzecz jej pomaga w życiu. Nadzieja. Nadzieja, że kiedyś usłyszy przepiękny, melodyjny głos mamy. Nadzieja, że znowu będzie mogła śpiewać bez przykrych wspomnień. Nadzieja, że GO odnajdzie. Jednak ona musiała, musiała kiedyś spróbować inaczej. Ten  jeden raz...zmienił jej życie na zawsze. MARICHUANA. To jest przekleństwo, które 17-letnia dziewczyna wdycha codziennie. Niby, nie bywałe, ale jednak.

-Martiwię się o nią!
-Tak, ja też!
-Tato, może my wrócimy do Argentyny.
-Po co!?
-To jedyne wyjście dla Tini.
-Chcesz ją zabrać w miejsce, gdzie zdarzyła się największa tragedia w naszym życiu??!!!!!
-Ona kocha to miasto, bez względu na to zdarzenie. Ma wiele innych wspomnień. Miłych i przyjemnyc wspomnień związanych z tym miejscem. Tutaj czuje się jak niewolnica! Zrozum!
-No...dobrze. Załatwie bilety.

-Szybciej, Jorge! Dalej!!! UGH!!
-To nie moja wina! Motor nawala.
-Daj sprawdzę!
17-letni szatyn. Urodzony w Meksyku, ale przeprowadził się tutaj ze względu na prace ojca. Mieszka tu od dzieciństwa. Jako mały chłopczyk poznał dziewczynkę. Dziewczynkę, która zmieniła jego pogląd na rzeczywistość. Pewnego dnia zniknęła. Nie było jej w oknie, a widział ją ostatni raz na ławce nad oceanem. To była ich ławka. Mógł ją zobaczyć ten ostatni raz w oknie...11 lat temu, ale musiał iść na jakąś ważną kolacje z rodzicami. Nigdy jej nie zapomni. To nie była zwykła koleżanka. Ona była kimś więcej. Gdyby tylko mógł cofnąć czas. Zobaczyć ją w oknie i pobiec do domu zatrzymując ją i jej ojca, napewno by to zrobił, ale czasu nie cofnie, nic już nie zrobi.
************************************************************************************
Oto I rozdział! Podoba wam się? Myślę, że może być. Komentujcie, a jeżeli macie uwagi chętnie je wysłucham!! Dobrej nocki!!!!

Prolog

Buenos Aires. Piękne miasto pełne zabytków, ślicznych uliczek i bogatych w kolory parków. Mała dziewczynka o brązowych włosach, ślicznych czekoladowych oczkach i szczerym uśmiechu przechadzała się za rączkę ze swoim starszym o rok bratem. On - chłopiec z bujną czupryną i ślicznymi oczkami. Oboje mają włoski akcent, gdyż tam się przecież urodzili. Chociaż ich matka pochodzi z tego pięknego miasta, jakim jest BA.
-Rug patrz!-krzyknęła dziewczynka podbiegając do drzewa na którym była powieszona huśtawka.-Pobujasz mnie?
-Jasne, ale nie za długo. Już 16:00-odparł chłopiec patrząc na zegarek.
-No dobrze.
--------------------2h później-------------
-Gdzie on jest?-Pytała sama siebie sześcioletnia szatynka-mówił, że będzie.
-Tini-nagle do jej pokoju wkroczył dumny ojciec-spakuj się jutro wracamy do Rzymu.
-Tatusiu, ale ja nie chcę...
-Kochanie, tam też znajdziesz sobie kolegę-odparł i wyszedł.
-To ktoś więcej niż kolega, nie chcę go stracić-szepnęła do siebie.
*********************************************************************************Tak oto prezentuje się dumny prolog xD jeszcze dziś 1 rozdział!!!

Powrót i new!!

Hej...jest tam kto? No halo..... Mam nadzieję, że ktoś jeszcze czyta tego bloga. Baaaardzo was przepraszam za to moje ,,odejście''. Było to spowodowane zupełnym brakiem weny... ale wracam z nowymi pomysłami, nowymi bohaterami (w sensie charaktery) i nowym opowiadaniem...heuehuehue Dam Dam Daaaaaaaaaam!! prolog i rozdział 1 niedługo....zabieram się za pisanie bejbeee!! <3333

czwartek, 6 lutego 2014

Rozdział 28 cz. 2

***Oczami Martiny
-Kochanie...
-Tak?
-Gdzie mój prezencik?
-No tak - powiedział Jorge wyciągając z kieszeni to pudełeczko.-to dla Ciebie.
Otwierałam pudełko powoli cały czas mając uśmiech na twarzy. W środku był breloczek, breloczek z naszym zdjęciem.
-To jest breloczek...
-Tak, wiem, że nie to nie jest tak romantyczne, ale chciałem być oryginalny. Zrozumiem, jeżeli nie będziesz chciała tego przyjąć.
-Nie, no co ty! To jest takie słodkie z Twojej  strony-powiedziałam i pocałowałam go w policzek.
-Mam coś jeszcze.
-O nie! Za bardzo mnie rozpieszczasz.
-Nie chcę słuchać, choć już!-Powiedział i złapał moją rękę prowadząc do gitary-Posłuchaj.
No soy ave para volar,
Y en un cuadro no se pintar
No soy poeta escultor.
Tan solo soy lo que soy.

Las estrellas no se leer,
Y la luna no bajare.
No soy el cielo, ni el sol...
Tan solo soy.

Pero hay cosas que si sé,
Ven aquí y te mostraré.
En tus ojos puedo ver....
Lo puedes lograr, prueba imaginar.

Na refrenie dołączyłam się do niego.

Podemos pintar, colores al alma,
Podemos gritar iee ee
Podemos volar, sin tener alas...
Ser la letra en mi canción,
Y tallarme en tu voz.

No soy el sol que se pone en el mar,
No se nada que este por pasar.
No soy un príncipe azul...
Tan solo soy.

Pero hay cosas que si sé,
Ven aquí y te mostraré.
En tus ojos puedo ver....
Lo puedes lograr, (lo puedes lograr...)
Prueba imaginar.

Podemos pintar, colores al alma,
Podemos gritar iee ee
Podemos volar, sin tener alas...
Ser la letra en mi canción...

No es el destino,
Ni la suerte que vi no por ti.
Lo imaginamos...
Y la magia te trajo hasta aquí...

Podemos pintar, colores al alma,
Podemos gritar iee ee
Podemos volar, sin tener alas...
Ser la letra en mi canción...
Podemos pintar, colores al alma,
Podemos gritar iee ee
Podemos volar, sin tener alas...
Ser la letra en mi canción...
Y tallarme en tu voz.

***Oczami Mechi
-Dziewczyny już nie wytrzymam!! Gdzie ona jest?!-Krzyczałam.
-No na randce.-Powiedziała Alba leżąc na łóżku i czytając jakieś pisemko.
-No to, to wiem-odpowiedziałam.
-Nie, no Mechi ma rację, powinna już być.-Poparła mnie Lodo.
-No właśnie! Powinna tu siedzieć i opowiadać wszystko nam! - Krzyknęłam.
-Dajcie spokój, pewnie ma lepsze zajęcia.-Odparła Candelaria. 
-Niby jakie?
-Ty już wiesz.-Powiedziała Lodovica i wszystkie się zaśmiałysmy.
-Nie, no co ty...Martina?! W tym wieku...HAHAHAH
***W tym samym czasie 
-Jorge, już przestań!
-No...ale...należy...mi...się...coś-mówił między pocałunkami.
-Już dostałeś coś, a teraz choć! 
-Gdzie?
-No...odprowadzić mnie!
-Masz pokój naprzeciw mojego.
-I co?!
-No już, choć.
***oczami Pablo
Hmm...ta cała Martina to niezła laska, może ją zdobędę...poza tym jest super sławna...więc to jeszcze bardziej pójdzie na moją korzyść! Dobra, idziemy do tego całego Jorga powiedzieć, by się od niej odczepił, bo ja ją chcę! 
-Ej ty!-Krzyczałem do niego.-Odczep się od Martiny!
-Co?! Kim ty niby jesteś?!
-Jej nowym chłopakiem.
-Ta...akurat-Powiedział i mnie zignorował. Poszedł sobie...! O nie, mnie się nie ignoruje!!!!!! 
******************************************************************************************************************************************************************Rozdział taki se...pisałam go 2 dni, ale i tak uważam, że jest słaby. Wena mnie opuściła...ale powoli wraca, więc się nie przejmujcie!! Komentujciee!

wtorek, 4 lutego 2014

Filmik!

Hello!! Mam do was sprawę...więc tak: zrobiłam filmik, w którym umieściłam zdjęcia z dopiskami o tym jak Violetta jest dla nas ważna, jak ważne sa dla nas koncerty En Vivo i przede wszystkim nasi idole!! Te dopiski są po hiszpańsku. Postaram się wam teraz je przetłumaczyć, byście mniej więcej wiedziały o co chodzi:
 1 slajd: Polska prezentuje
2 slajd : Violetta to serial, za którym szaleje każda dziewczynka
3 slajd : w Polsce
4 slajd : jak i na całym świecie
5 slajd : aktorzy z Violetty
6 slajd : są idolami dla wielu dzieci
7 slajd : Koncerty En Vivo to okazja, by spotkać swoich idoli
8 slajd : Są marzeniem każdej V-Lovers
9 slajd : Dlatego w Polsce i wielu innych krajach dzieci wkładają całe swoje serce
10 slajd : By zobaczyć ich na żywo
11 slajd : Wiele V-Lovers jest obecnych na Twitcamach
12 slajd : wspierają swoich idoli wszędzie
13 slajd : En Vivo w Polsce
14 slajd: Jesteśmy V-Lovers :)

Tu macie link] do filmu. PS: ZACHODZA ZMIANY DOTYCZĄCE MUZYKI!!!

poniedziałek, 3 lutego 2014

Rozdział 28 cz.1

***oczami Tini
Ktoś zapukał do drzwi. Chciałam iść otworzyć, ale wyręczył mnie Rugerro.
-Hej, a co ty tu robisz?-Zapytał z chytrym uśmieszkiem.
-No...-zaczął Jorge-przyszedłem po Martinę.
-W takim razie...Martina!!!!!! Ktoś do Ciebie!!!-Krzyknął Rug, a ja wyłoniłam się z za ściany.-To...ja was zostawiam. - Powiedział i wrócił do MOJEGO pokoju...ja i Jorge wyszliśmy na korytarz.
-Cześć-Przywitał się.
-Hej.
-Ślicznie wyglądasz.
-Dziękuję, ty też. - Powiedziałam i zbliżyłam się do niego.-Nowy perfum?
-Dla Ciebie wszystko. Mam jeszcze prezent, ale on musi zaczekać.
-Prezent? Jaki prezent? Pooooowiedz mi !!! Plosee-Zrobiłam maślane oczka.
-Nie, poczekasz chwilę.
-No, ale...ja tak ładnie proszeee-Droczyłam się z nim. Podeszłam tak blisko niego, że nasze ciała ocierały się. Musnęłam lekko jego wargi.-To co? Dasz mi go teraz?-Zapytałam zachęcająco.
-Noo...ja...-był mną oczarowany. O to chodzi. - Dam Ci go, kiedy dotrzemy na miejsce.
-Ach...no dobrze.-Powiedziałam i wyszłam z moim chłopakiem z hotelu.
***oczami Cande
-Dziewczyny...oni się chyba już całowali.-Powiedziałam.
-No, chyba tak...ale czekajcie-odparła Lodo-przecież mogą ich śledzić reporterzy!!!
-O to bym się nie martwił-powiedział Rugerro.- Jorge pamięta o wszystkim. Razem z nim powysyłaliśmy maile wszystkim reporterom, że Martina jest na randce z chłopakiem we Włoszech!!
-Hahahah, no nieżle!!
-Już tam są!
-No...ok, ale jak pomylą Martinę z jakąs włoszką?
-Spokojnie, Paryscy dziennikarze zanim coś zamieszczą to sprawdzają, czy to na pewno ta gwiazda.-Odparłem.
-Nawet szkoda, fajnie by było, gdyby w gazecie umieścili kilka zdjęć z ich randki-Odparła Alba.
-Błagam-zaczęła Mechi-on poszedł na randkę z MARTINĄ!!! MIŁOŚNICZKĄ ROBIENIA SOBIE ZDJĘĆ!!!
-No racja-Przytaknęliśmy.
***oczami Tini
Razem z Jorge szłam ślicznymi uliczkami Paryża trzymając go mocno za rękę i przytulając się do niego.
-To tutaj...-Pokazał  mi przepiękne miejsce w parku ozdobione ryżowymi lampkami powieszonymi od drzewa do drzewa. Na środku był koc, na którym było spaghetti i jakiś napój. Obok tego wszystkiego leżała gitara i małe pudełeczko koło niej. To wszystko było piękne, ale najbardziej mnie zdziwiło prześcieradło, które wisiało pomiędzy dwoma drzewami, na przeciwko tego stał projektor, więc już wszystko zrozumiałam.
-Jorge, to jest...
-Nie podoba Ci się?-Zapytał z bólem w oczach.
-Co ty opowiadasz??!!! Oczywiście, że mi się to podoba!!-Krzyknęłam i rzuciłam mu się na szyję.
-Kochanie, choć zjemy coś, a potem dostaniesz prezent.
-Dobrze-Powiedziałam i usiadłam z moim księciem na kocu. Jedliśmy spaghetti rozmawiając przy tym. Oczywiście nie obyło się bez karmienia się nawzajem i szeptania sobie czułych słówek.
-Kochanie...-zaczął-wiesz...chyba należy mi się za to nagroda.-Powiedział, po czym mnie pocałował.
-Hmm...niby jaka?-Droczyłam się z nim.
-Ty już wiesz...
-Ty zboczeńcu!
-Oj no proszę...
-Jorguś, ja też proszę...
-O co?-Zapytał z chytrym uśmieszkiem.
-O mój prezencik.
-No dobrze.-Powiedział i odpalił projektor. Na białym prześcieradle pokazał się film. To był film z samolotu. Kręciliśmy go wszyscy razem. W tle leciała ta piosenka.  Wtuliłam się z niego i oglądałam ten nasz filmik z samolotu. Potem był pokaz zdjęć naszych i naszych przyjaciół. Było cudownie.Nagle Jorge wstał i zapytał:
-Ufasz mi?
 -Oczywiście.
-To choć ze mną-Odparł. Zasłonił mi oczy jakąś wstążką i prowadził. Po 10 minutach powiedział:
-Możesz otworzyć oczy.-Otworzyłam je, a moim oczom ukazał się krajobraz całego Paryża widziany z Wieży Eiffela.
-Jorge, to jest przepiękne.-Pocałowałam go tak namiętnie, jak tylko umiałam. On odwzajemnił pocałunek.
-Czym ja sobie zasłużyłam, że mam tak cudownego chłopaka?
-Nie przesadzaj, znam kogoś o wiele lepszego ode mnie.
-Kogo?
-Ciebie.
******************************************************************************************************************************************************************Hehueheuhueheue jak ja się cieszę!!!! Moja wyobraźnia jest taka prawdziwa!! Cieszę się z Jortini. Myślę, że ten rozdział jest udany..., a jeżeli chodzi o akcję to wszystko będzie w drugiej części! Już jutro!!!! Dobranoc <33 PS: KOMENTUJCIE!! WTEDY WIEM, ŻE JESTEŚCIE ZE MNĄ!!!

Rozdział 27

***oczami Tini
Razem z dziewczynami wybierałam strój na randkę.
-No dobra, a może to?- Pokazałam im żółtą sukienkę.
-Nie...ona jest ładna, ale nie nadaje się na romantyczną randkę-Odparła Candelaria.
Wybierałyśmy jeszcze przez 30 minut, kiedy do pokoju wszedł Rugerro.
-Rug co ty tu robisz?-Zapytałam chcąc go wygonić.
-Hej, hej, hej chcę Ci pomóc. - Odpowiedział.
-Niby w czym?-Ponownie zapytałam.
-No w wybieraniu stroju. Wiesz, przyda się męskie oko w tej sprawie.-Powiedział dumny z siebie.
-No ok, możesz zostać.-Powiedziała Lodo-ale czy ty znasz się na modzie?
-Znam się lepiej niż...lepiej niż MECHI!
-HAHAHAHAHA-Zaczęłyśmy się śmiać.-Dobry żart!
-No co?-Odparł zdziwiony.
-Nie ma nikogo innego na świecie kto zna się na modzie lepiej niż Mechi!
-Dobra, dobra, ale ja też wiem co nieco.
-To powiedz co sądzisz o tym?-Zapytała Alba pokazując żółtą sukienkę.
-Hmm...ładna, ale nie na randkę.
-No dobra, dobra...a to?
-Nie, takie dziecinne-Odparła Cande.
-A to?
-O matko!! Weź to wyrzuć!-Powiedziała Mechi.
-Nie rozumiem, jak mogą się wam nie podobać takie śliczne ciuchy-Powiedziałam gładząc i mówiąc do niech:
-Nie przejmujcie się nimi, one się nie znają. Jesteście śliczne.
-Tini, dobrze się czujesz?-Zapytała Alba.
-Tak, a co?
-Bo gadasz z ciuchami.-Powiedział Rug.
-Bo je obrażacie! One też mają uczucia!!
-Dobra...kto jej dosypał coś do obiadu?-Zapytała Lodo.
-Haha-powiedziałam sarkastycznie-bardzo śmieszne.
Wybierałyśmy odpowiednią sukienkę jeszcze przez godzinę, aż wybrałam to. Oczywiście do tego zestawu dobrałam naszyjnik z literką J , który dostałam od Jorga. Byłam gotowa. Dziewczyny od 15 minut czuwają przed drzwiami czy Jorge czasami nie idzie.
*********************************************************************************Tak, wiem jestem okropna :DDDDD Obiecałam akcję w tym rozdziale, ale jakoś musiałam to napisać, a do tego nie wstawiłam randki Jortini :DDD BUAHAHAHAHA!!! Nie zabijajcie mnie!! Komentujcie, a może dodam jeszcze dzisiaj rozdział!! ( CO JA GADAM???!!! NA PEWNO DODAM DZISIAJ ROZDZIAŁ :DD)

niedziela, 2 lutego 2014

Rozdział 26

***oczami Tini
Zaczynał się mecz. Ja byłam napastnikiem, Alba była bramkarzem, a Mechi, Cande i Lodo były pomocnikami. Podeszłam do piłki by zacząć mecz. Na przeciwko mnie stał Jorge. Kiedy usłyszałam gwizdek oplotłam ręce na jego szyi i się do niego przybliżałam. On cały skupiony na mnie. Miał gdzieś krzyki chłopaków. Ja natomiast leciutko kopnęłam piłkę do Mechi i pocałowałam mojego chłopaka. Po pocałunku od razu pobiegłam na tak zwane ,,pole karne'' czy jakoś tak, a Jorge stał na środku boiska zdezorientowany Właśnie takimi sposobami wygrałyśmy mecz.
***oczami Diego
Chciałem spróbować dobrze, ale nie wyszło. Właśnie pakuję się, by wrócić do Buenos Aires, kiedy zatrzymał mnie mój DUPOWATY przyjaciel Pablo.
-No i co? Zamierzasz ją tak stracić?-Zapytał.
-Ona mnie nie chce widzieć.
-No i??
-Już za bardzo ją skrzywdziłem.
-No to weź do niej idź i powiedz, że jak z Tobą nie będzie to zabijesz jej tego dżinksa.
-Kogo?
-Jej chłopaka-powiedział zażenowany moim pytaniem.
-Ty jesteś psychopatą! Dopiero co Ci powiedziałem, że ją skrzywdziłem, a ty mi karzesz jej grozić??!!
-Noo!!!
-Nie ma mowy!!!
-No dobra. ale choć jeszcze zwiedzać Paryż!
-Ok-odpowiedziałem i poszedłem za Pablem.
***oczami Facundo
Jest super. Spacerujemy sobie po Paryżu, jeżeli kąpiel w każdej fontannie można nazwać spacerem. Martina rozdała wiele autografów i my też. Widać studio jest naprawdę znane, ponieważ dzieci, które prosiły nas o autografy znały nasze imiona i teksty piosenek. Oczywiście nie obyło się bez takiego mini koncertu dla dzieci. Wszyscy z nami śpiewali, ale zdziwił mnie Diego. Diego i jego kolega. On patrzył na nas mile, a ten drugi koleś złowrogo. Jorge miał racje. Ten chłopak koło Diego'a patrzył na Martinę z pożądaniem. Po naszym mini występie powiedziałem o tym Jorge, a on nie był zadowolony.
***oczami Martiny
Widziałam jak patrzy na mnie ten koleś koło Diego, ale ignorowałam to. Po wszystkim wróciliśmy do hotelu. Trzymałam ciągle rękę mojego chłopaka. Niestety przy drzwiach od pokoju musieliśmy się rozstać...
-Tini, mam dla Ciebie niespodziankę.
-Jaką?
-Dowiesz się o 19:00.
-Przyjdziesz po mnie?
-Oczywiście-Powiedział i pożegnał się ze mną całując w policzek.
********************************************************************************
Więc...rozdział taki se...ale obiecuję, że rozkręcę swoją wenę. Komentujcie!!!

Rozdział 25

***oczami Tini
Obudziły mnie promienie światła, przedostające się przez szyby. Była 8:30. Śniadanie mieliśmy mieć o godzinie 9:00. Podeszłam do szafy i ubrałam się w to. Ktoś zapukał do drzwi. Był to Diego. Zaraz, co???!!! DIEGO??!!!.
-Co ty tu robisz?!- Zapytałam zszokowana.
-Przyleciałem za Tobą by...
-By znowu popsuć mi wszystko?!-Krzyknęłam.
-Nie. By Cię przeprosić.-Powiedział spokojnie.
-Aha, i myślisz, że tak po prostu Ci wybaczę?
-Nie, ale mam nadzieję, że mi zaufasz.
-Po tym wszystkim?! Diego mogliśmy być przyjaciółmi, a ty potrąciłeś mojego brata!
-Tak, wiem i cholernie tego żałuję. Zrobiłem to, byś znienawidziła Jorge'a, a mnie pokochała.
-Kochałam Cię, jako dobrego przyjaciela, ale mnie zawiodłeś. Idź już.-Powiedziałam do niego zawiedziona, a on poszedł.
Później razem z dziewczynami poszłam na stołówkę. Czekali tam na nas chłopcy. Podeszłam do Jorge'a i się z nim przywitałam.
-Hej
-Cześć. Coś się stało?-No pięknie zauważył mój grymas na twarzy.
-Nie, nic.
-Powiedz...Diego?
-Skąd wiedziałeś?
-Widziałem go wczoraj wieczorem. Co chciał?
-Przepraszał mnie i liczył, że mu zaufam.
-Zaufasz?-Zapytał. Miał strach w oczach, jakby się bał, że mnie straci. Złapałam jego ręce i odpowiedziałam:
-Diego mnie skrzywdził, właściwie to Francisco, ale ja się na nim zawiodłam i to jak...potrzebuję czasu, by to przemyśleć, ale teraz chcę się bawić. Bawić z moimi przyjaciółmi i moim cudownym chłopakiem.
-Tini, powiedział Ci dlaczego to zrobił?
-Chciał, bym go pokochała.
-I dlatego potrącił Twojego brata?!
-Dlatego wrobił w to Ciebie.
-Aha...
-Wiesz co?
-Co? - Zapytał z chytrym uśmieszkiem.
-Mam ochotę na...
-Naa...-mówił zbliżając się do mnie.
-Na zakupy!!! - Krzyknęłam i od razu usłyszałam Mechi.
-AAAAAAAA IDZIEMY NA ZAKUPY!!!!-Krzyczała.
-Nie, nie, nie!!! - Powiedział Facundo.- Mam dosyć, idziemy na...boisko pograć w piłkę!!
-CO??!!!-Krzyknęłam z dziewczynami.
*********************************************************************************Jak wam się podoba? W następnym będzie trochę akcji!! Na razie komentujcie!!

sobota, 1 lutego 2014

Rozdział 24

***oczami Tini
Jesteśmy w hotelu. Pokoje mamy przydzielone. Ja z Mechi, Lodo, Cande i Albą, a chłopaki razem...nie wiem czemu znowu się założyliśmy...tamten zakład przegrałam i resztę podróży spędziłam u boku mojego księcia. Moi rodzice dzwonili do mnie tysiąc razy, a w Paryżu jesteśmy dopiero 3 godziny!! Idziemy teraz zwiedzać miasto. Dzwonił do mnie wcześniej Pablo ( producent), by przypomnieć o poniedziałkowym koncercie...taak...niezły urlop mi Jorge załatwił, ale cieszę się z koncertu zwłaszcza, że będą przy mnie przyjaciele, których ,,wtajemniczę'' w koncert!
***oczami Alby
Chodzimy sobie uliczkami Paryża. Jest wieczór. Martina i Mechi jak zwykle wracają z dwudziestoma torbami pełnymi ciuchów, które oczywiście noszą Rugerro i Jorge. Dziwnie się czuję, ponieważ mam wrażenie, że ktoś nas śledzi. No nic...to pewnie moje złudzenia.
*************************************3 godziny później oczmi Jorge**********************
Siedzę sobie w pokoju i gram na gitarze. Tini i reszta dziewczyn nie wpuszczają nas do pokoju, bo chcą dzisiaj mieć noc tylko dla siebie. Ja tym czasem spędzam go sobie jak zwykle. Chwila, chwila czy to Diego wchodzi do hotelu z jakimś kolesiem??!! Tak, to on!!! Pewnie przyleciał po Martinę! Muszę tam isć, albo nie pójdę wszystkich zawiadomić o niezaproszonym gościu.
-Facu, Xabi, Rug, Samu wracamy do Buenos Aires!!!
-Co?! Dlaczego?!!- Zapytał Samu.
-Diego tu jest!
-Co?! - Krzyknął Facundo.
-Musimy jechać! - Powtórzyłem
-Nie możemy.
-Dlaczego?!
-Zapomniałeś, że za 4 dni Martina i my dajemy tu koncert?
-MY??!!
-No, Tini powiedziała, że nas wtajemniczy. -Odparł Xabi
-No świetnie...zapowiadają się dłuuugie 4 dni...-powiedziałem rzucając się na łóżko.
*********************************************************************************Taki, trochę nudny, ale właściwie to jest zapowiedź przyszłych rozdziałów z Paryżem!!! Spokojnie...będą dłuższe i ciekawsze!!!!!!!

piątek, 31 stycznia 2014

Feriee!!

HEJOO!!
Wiem, że niektórzy nie cieszą się z tego posta, bo głównym tematem będą ferie zimowe! W moim województwie właśnie się zaczynają, co oznacza więcej rozdziałów w ciągu tygodnia!!! Postaram się dodać codziennie po dwa, trzy!! Jeżeli jest ktoś, kto ma ferie razem ze mną to pewnie się cieszyy!! Jeśli komuś się zaczynają później...byle do ferii !! Jeśli komuś się kończą mówię: BYLE DO WAKACJI!!!



Libster Blog Awards!!!!

Nie spodziewałam się tej nominacji, bo moim zdaniem nie piszę najlepiej, a tu proszę!! Bardzooo dziękuję za nominację blogowi http://in-world-annie.blogspot.com/!!! 

                                                                      Odpowiedzi:
1Gdybyś mogł/a stać się zwierzęciem na 1 dzień to jakim byłby twój wybór? - Hmm...chyba byłabym słowikiem, bo...interesuję się ptakami, a słowik jest taki łagodny, śliczny, no i ślicznie śpiewa.

2. Lubisz One Republic? - Obiło mi się o uszy, ale raczej ich nie lubię.

3. Jak masz na drugie imię? - Magdalena

4. Jak jest twoja ulubiona piosenka? Mam ich duuuużo, ale najbardziej z nich kocham Podemos <33

5. Ulubiony film? - Igrzyska śmierci ( obie części)

6. Ulubiona rasa psa? - York

7. Kiedy masz ferie? - 3 lutego - 17 luty

8. Czy nie możesz się już doczekać wakacji? - No jasne!!

9. Lubisz oglądać filmy dokumentalne? - Tak

10. Oglądasz Policję dla zwierząt? - Tak

11. Zgadzasz się z tym demotywatorem? 


- Tak

Nominuję :
http://jortini-lovee.blogspot.com/
http://violettainlove.blogspot.com/
http://suzy-story-violetta-dorosla.blogspot.com/
http://viluija.blogspot.com/
http://leonietta.blogspot.com/
http://leon-viola-przyjaciele.blogspot.com/


Pytania do nich :
1. Lubisz śpiewać?
2. Jakie jest Twoje ulubione zwierzę?
3. Lubisz rysować?
4.Jaka jest Twoja ulubiona piosenka?
5. Jaki jest Twój ulubiony instrument?
6. Ile masz lat?
7. Gdybyś chciała zmieniłabyś sobie imię, jeśli tak to na jakie?
8. Masz rodzeństwo?
9. Jaki jest Twój ulubiony kolor?
10. Za co lubisz serial Violetta?



poniedziałek, 27 stycznia 2014

Rozdział 23

***oczami Tini
Biegłam przed siebie, było po północy. Słyszałam za sobą kroki, i krzyki. To był Jorge. Nie chciałam z nim gadać, a tym bardziej go widzieć. W pewnym momencie nie wytrzymałam. Spadłam na kolana i się rozpłakałam. To wszystko się działo na łące, łące pełnej pięknych kwiatów, ale, ponieważ to była noc nie widziałam ich pięknych kolorów. Nagle ktoś mnie pocałował w policzek. Poznałam te cudowne perfumy, odwróciłam się i zobaczyłam JEGO. Odwróciłam się w jego stronę i zobaczyłam w jego oczach smutek, tęsknotę, i rozpacz.
-Martina, to  nie tak...Stephie to moja była dziewczyna. To zdjęcie jest sprzed 2 lat, ale ja je już dawno spaliłem. Musiała je podrzucić. Proszę, uwierz mi! Tylko Ciebie kocham!!-Słysząc tę piękne słowa popłakałam się. Wierzyłam mu, po prostu spojrzałam w jego oczy i widziałam całą prawdę.
-Jorge, ja...-zaczęłam, ale on mnie pocałował, tak namiętnie jak nigdy. W tym pocałunku przekazał mi swoje uczucia. Kocham go, a on mnie.-Wierzę Ci.
-Wiesz jak ja Cie kocham?!
-Ja Ciebie też kocham!-Znowu się pocałowaliśmy.
Było dość ciepło. Na łące Jorge miał schowany koc pod drzewem mówiąc, że często tu bywa. Razem położyliśmy się na kocu. Ja wtuliłam się w jego tors, a on mnie objął. Patrzyliśmy w gwiazdy rozmawiając i śmiejąc się:
-Hahaha, no i wtedy Rug wpadł prosto do basenu!!-Zaśmiał się Jorge, a ja razem z nim.
-Hahaha, Boże!!!
-Kochanie, wiem, że jest nam bardzo dobrze na tej łące, ale jest 2:00 w nocy, a my mamy samolot o 12:00.
-Tak, wiem-odparłam-to chodźmy.
Wstaliśmy, zwinęliśmy koc i ruszyliśmy w stronę domu mojego chłopaka. Kiedy doszliśmy od razu udałam się do łazienki. Wzięłam prysznic i ubrałam jedną z koszul mojego kotka.Poszłam do pokoju Jorge'a. On już leżał w łóżku. Nie miał na sobie żadnej koszulki, tylko luźne spodnie. Usiadłam na niego okrakiem i zaczęłam całować po szyi, potem przeszłam na jego gołą klatę. Potem przeszłam na usta. Całowaliśmy się tak z 30 minut. Potem zeszłam z niego ostatni raz całując.
-Kochanie, proszę! Jeszcze tylko 5 minut.-Prosił mnie Jorge.
-Dokończymy w Paryżu.- Zaśmiałam się i wtuliłam się w niego.
****************************7:00**********************************************
Obudziłam się. Koło mnie leżał mój ukochany. Postanowiłam go nie budzić . Zeszłam na dół i zrobiłam nam śniadanie. Naleśniki z nutellą, kiedy poczułam, że ktoś obejmuje mnie w talii. Odwróciłam się i spojrzałam w oczy mojego księcia. Jorge pocałował mnie delikatnie, a zarazem namiętnie.
-Dzień dobry, kochanie.-Powiedział.
-Dzień dobry.
-Co nam przygotowałaś?
-Naleśniki z nutellą.
-Mmmmm, na pewno są pyszne.
Zabraliśmy się do jedzenia naleśników. Później Jorge odprowadził mnie do domu. Była 11:00. Żegnałam się z rodzicami, i moim małym braciszkiem, który powstrzymywał łzy. Potem po domu rozległ się dzwonek do drzwi. To był Jorge. Ostatni raz się pożegnałam z rodziną i razem z moim chłopakiem pojechaliśmy (na jego motorze) na lotnisko. Przywitaliśmy się z przyjaciółmi i ruszyliśmy do samolotu, gdyż usłyszeliśmy komunikat: Pasażerowie lotu Buenos Aires-Paryż proszeni są udać się do bloku nr. 34 (sory za wypowiedź stewardessy, ale nie leciałam jeszcze samolotem :D). W samolocie siedzieliśmy tak: Ja i Mechi, Lodo i Cande, Facu i Samuel, Rug i Jorge, Xabi i Alba. Dlaczego tak siedzieliśmy? Bo założyłam się z dziewczynami, że cały lot wytrzymam bez mojego księcia, ale nie wiem PO CO???!!! KAŻDY WIE, ŻE PĘKNĘ PO 10 MINUTACH!! No nic...dziewczyny musiały pilnować mnie, a chłopaki musieli pilnować Jorge'a. Zapowiada się dłuuuuugi lot......
******************************************************************************************************************************************************************Jak wam się podoba?? Proszę o dużoo kom!! Może wrzucę coś w tygodniu, ale raczej przygotujcie się na nowy rozdział w weekend, bo wtedy będę zaczną mi się......FERIEEEEEEEE!!!!!!!!!!!!!!!!

niedziela, 26 stycznia 2014

Rozdział 22

***oczami Tini
Od razu go poznałam, był to mój młodszy braciszek.
-Kocham Cię Tini, będę tęsknił.-Powiedział przytulając mnie.
-Ja też Cię kocham, mały. Nawet nie wiesz, jak mi będzie Ciebie brakowało.
-To nie jedź!
-Oj, teraz już muszę.
-No dobrze...a ty i Jorge to coś poważnego?
-No...-nie wiedziałam czy powiedzieć mu prawdę. Ostatnio jak to zrobiłam to Fran śledził Harry'ego i nie dawał mu spokoju, chociaż Francisco odkrył tą prawdę...tą prawdę, która mi zmieniła życie.-tak.
-Wiesz...lubię go. Wierzę, że Cie nie zrani. -Powiedział i mnie przytulił. To miłe, że Twój 11 letni brat jest przy Tobie i zawsze Ci pomoże...kocham Francisco, a on mnie. Jesteśmy ze sobą na dobre i na złe, ale czasami mamy siebie dosyć...jednak i tak się kochamy.-Jesteś spakowana?
-Tak.
-To dobrze. Ja już idę do swojego pokoju. Jest późno...ty też idź spać!
-Dobrze, dobrze.
Fran wyszedł z mojego pokoju, a ja dostałam sms'a od Jorge:
Od: Jorge <33
Tini, chcesz do mnie przyjść?
Od razu odpisałam:

Do: Jorge <33
Bardzo..ale nie jest za późno??

Od: Jorge <33
No, może troszkę, ale proszę...!!

Do: Jorge <33
Dobrze, już idę.

Od: Jorge <33
Tylko wyjdź przez okno. Czekam na dole. Chyba nie myślałaś, że pozwolę Ci tak sama iść po nocach?

Do: Jorge <33
Dobrze, już...tylko się przebiorę, a jest ktoś u Ciebie?

Od: Jorge<33
Nie :DDDD

-Ach, ten mój zboczek xD-Powiedziałam sama do siebie, ale chyba usłyszała to moja mama, która weszła do mojego pokoju.
-Tini, gdzie się wybierasz?
-Yyy...nigdzie...
-Nie kłam mi tu! Słyszałam, co mówiłaś do siebie.
-Oj, no dobra...
-Martina, czy ty już...masz za sobą pierwszy raz?
-Yyyy...-byłam speszona, zszokowana i zrobiłam się oczywiście BURAKIEM!!!- mamo...oczywiście, że nie!
-Na pewno?
-Tak. Powiedziałabym Tobie.
-No, dobrze. Wierzę Ci, a teraz pokaż co ubierasz do tego Twojego chłoptasia-powiedziała moja mama śmiejąc się razem ze mną. Razem wybrałyśmy ten zestaw. Mama jeszcze musiała dodać:
-Kochanie, wkładam Ci do torebki tabletki antykoncepcyjne.
-Mamo...proszę Cię!
-No, co?! Wrócisz na noc?
-No...raczej nie.
-Właśnie! Teraz już leć-Powiedziała, a ja wyszłam oknem. Wow, jestem sprytniejsza niż myślałam. Na dole czekał już mój książę.
-Witam, mojego skarba-powiedział i mnie pocałował w policzek.
-Witam, mojego kotka.
-Idziemy??
-Jasne.-Odparłam i razem poszliśmy do domu mojego ukochanego.
*******************dom Jorge************************************************
-No, i jesteśmy!
-Kochanie, a gdzie ja będę spała?
-Hmm...w moim pokoju.
-A ty?
-W moim pokoju.-Odparł z uśmiechem.
-Ty zboczeńcu.-Powiedziałam odepchnęłam go, gdyż zbliżał się do mnie.
-Ej,no! Choć tu!- Krzyknął i zaczął mnie gonić!
-Nie!
-Dlaczego??
-Bo jesteś niegrzeczny.-Powiedziałam i wystawiłam mu język.
-O, nie. Ja niegrzeczny dopiero będę!
Jorge gonił mnie jeszcze dobre 15 minut, aż w końcu mnie złapał.
-No, i mam Cię!-Powiedział i chciał mnie pocałować, ale ja puknęłam go w ten jego słodziutki nosek i uciekłam na górę. Poszłam do pokoju mojego chłopaka i zauważyłam zdjęcie, którego widzieć nie powinnam. Leżało na biurku, a z tyłu było napisane:
,,Na zawsze Twoja Stephie'!! 24.09''- to przecież było wczoraj!

Wybiegłam z pokoju i podbiegłam do Jorge'a. Walnęłam mu z liścia i krzyknęłam:
-Nie mogę w to uwierzyć!!! Z nami koniec!!!
-Co?! Tini!! Nie!!
Rzuciłam mu zdjęciem i wybiegłam z domu...
******************************************************************************************************************************************************************Wiem, wiem...jestem wredna i ...**** :DDD Nie zabijajcie mnie!!! Postanowiłam, żeby dodać temu opowiadaniu to, co powinno mieć opowiadanie o Jortini, albo o Leonetcie! Może...dodam jeszcze jeden rozdział, ale nie obiecuję!!!




Rozdział 21

***oczami Tini
Wtedy mój tata wstał i...
-Martina, czy ja dobrze usłyszałem? Chcesz jechać razem ze swoimi przyjaciółmi i z TYM chłopakiem do Francji?
-Noo...tak!
-W takim razie mogę powiedzieć tylko jedno...pamiętajcie, by się zabezpieczyć. - Kiedy mój ojciec to powiedział ja spłonęłam rumieńcami, a Jorge miał otwartą buzię...lecz szybko zmieniliśmy wyrazy twarzy.
-Tata...mamy tylko 17 lat...-zaczęłam speszona-nawet o tym nie myśleliśmy!
-Martina...ty masz młodszego brata, który nie raz was przyłapał w ,,niezręcznych sytuacjach''.-Odparł tata spoglądając na Francisco.
-Taa...czyli mogę jechać do Paryża?
-Możesz.-Wtedy rzuciłam się mu na szyję i zaczęłam mu dziękować. Tak samo dziękowałam mojej mamie.
-Tini..-powiedział mój brat-ale dlaczego jedziesz beze mnie?-widziałam u chłopca łzy w oczach. Zrobiło mi się go tak szkoda.
-Fran, ja obiecuję, że przywiozę Ci najlepszą pamiątkę na świecie!
-Nie mogę jechać z tobą?
-Niestety, ty masz szkołę...
-Ty też!
-Nie, w tym tygodniu nie mam.
-Będę za tobą tęsknił!-Wtedy podbiegł do mnie i mnie przytulił. W moich objęciach chłopiec się popłakał.
***oczami Jorge
Wiedziałem, że Fran naprawdę kocha Martinę, ale nie myślałem, że są ze sobą, aż tak zżyci. Chłopiec pomimo, że ma już swoje 11 lat, to i tak jest bardzo wrażliwy.
-Jorge-zwrócił się do mnie-nie zrób jej krzywdy jak Harry.-Zdziwiłem się...Tini miała jakąś miłość, o której nie wiedziałem?
-Harry?-zapytałem.
-To przeszłość-odparła moja ukochana.-dobrze, że mnie zranił. Gdybym nadal z nim była ie poznałabym Ciebie-w tym momencie spojrzała się na mnie i uśmiechnęła, tak uroczo, że nie ledwo co powstrzymywałem się od pocałowania jej.
**********************************2 godziny później, oczami Tini*************************
Byłam spakowana, zwarta i gotowa do wyjazdu. Wcześniej jeszcze gadałam z Mechi, Lodo i Cande na skype, ale wszystkie byłyśmy tak zmęczone, że masakra. Do Paryża jadą: Mechi, Lodo, Facu, Alba, Cande, Xabi, Rug i kuzyn Facu Samuel. Samuel przyjechał do Argentyny dzisiaj, a, że nie mieliśmy czasu go dobrze poznac jedzie z nami do Francji. Rozmyślałam jeszcze nad wyjazdem przez dłuuugi czas, aż poczułam, że ktoś daje mi całusa w policzek. Od razu go poznałam. Był to....
******************************************************************************************************************************************************************     Tak, wiem...JESTEM WREDNA!!! Żeby tak zakończyć rozdział, to trzeba naprawdę, być MNĄ! HEUEHUEHUEHEUUHE!! Nie obiecuję wam jeszcze jednego rozdziału, bo nie wiem czy się wyrobię. Jutro mam szkołę -_- i kartkówkę z francuskiego...Po prostu nie mogę się doczekać ferii!! W moim województwie zaczynają się one 3.02...więc za tydzień! Jak już mówiłam nie obiecuję rozdziału, ale myślę, że dam radę. Jak nie to z góry przepraszam.!! Mam taką wenę twórczą dzisiaj, a muszę się uczyć!! No nic...komentujcie!!

sobota, 25 stycznia 2014

Rozdział 20

***oczami Martiny
-Tini, wyłaź już z tej przebieralni! Ile można tam siedzieć?!-Krzyczał mój młodszy brat.
-No już, wychodzę.-Powiedziałam i posłusznie wyszłam z przebieralni-a gdzie Jorge?
-No właśnie...wiem już jak on może z tobą wytrzymać w sklepie..., ale nie wiem jak ty możesz z nim!
-Jorge jest w sklepie z ubraniami dla mężczyzn, prawda?
-Dokładnie.
******************************godzina później****************************************
-Jorge, wyłaź już!!-Krzyczałam do chłopaka.
-I kto to mówi?
-Twoja dziewczyna, która właśnie Ci oznajmia, że nie będzie tej niespodzianki, którą tak bardzo chciałeś...
-Już wychodzę!
Jorge wybiegł z przebieralni jak petarda. Zapłacił za ciuchy i razem poszliśmy do samochodu.
******************************dom Martiny i Francisco*********************************
Muszę się przygotować na jutro. Poniedziałek-studio, nagrania do płyty, teledyski itp... Mniej czasu z moim ukochanym! Dzisiaj na kolację wracają moi rodzice, którzy byli na ,,wyjeździe służbowym''. Taa..bo już im uwierzę. Kolację przygotowuję razem z moim chłopakiem i braciszkiem.
-Fran, podaj jeszcze 3 jajka.-Powiedział Jorge, a Francisco wykonał jego polecenie.
-Kochanie,-zwróciłam się do niego-nie musisz piec specjalnego cista powitalnego dla moich rodziców.
-Pewnie, że nie muszę, ale chcę się przypodobać Twojemu tacie.
-No fakt...
-Dobra wkładamy ciasto do piekarnika i już jutro jedziemy do Paryża. -Powiedział Jorge z uśmiechem na twarzy.
-Co?!!-Od razu zwróciłam się do mojego chłopaka.
-Co?!- udawał, że nie wie o co chodzi...ach...
-Co powiedziałeś?
-Yyy...no, że wkładamy cisto do piekarnika...
-Nie, to później!
-Co?!
-Nie, to wcześniej!
-Nic nie mówiłem.
-Mówiłeś, że już jutro jedziecie do Paryża-powiedział mój brat, a Jorge spiorunował go wzrokiem.
-No...bo oni mnie zabiją! To miała być niespodzianka...
-Wyjazd do Paryża?
-Tak. Mieliśmy jechać wszyscy razem...ale to miała być niespodzianka...
-Jorge, ja przecież cały tydzień nagrywam piosenki i teledyski.
-Nie, wcale nie...gadałem z Twoim menagerem i to przełożyłem.
-Ooo, jaki ty jesteś słodki, a studio?
-Antonio ma problemy finansowe i studio będzie zamknięte przez ten tydzień.
-Jednocześnie skaczę ze szczęścia, bo jedziemy do Paryża, ale z drugiej strony jestm smutna z dwóch powodów...
-Jakich?
-Po pierwsze studio jest zamknięte, co prawda na tydzień, ale no jednak...a po drugie moi rodzice się nie zgodzą!
-Spokojnie...załatwię to.
********************************godzina później**************************************
Usłyszałam, że ktoś wchodzi do domu. Od razu zobaczyłam mamę i tatę, którym rzuciłam się na szyję.
-Mamo, tato!!-Krzyknął Fran i pobiegł się do nich przytulić tak jak ja.
-Słuchajcie...na powitanie ja, Fran i Jorge zrobiliśmy kolację i CIASTO!
-To świetnie-powiedziała moja rodzicielka.
-Na co czekamy? Do stołu.-Odparł mój tata.
Podczas kolacji opowiadaliśmy rodzicom co się u nas działo...no i wtedy tata zadał to pytanie...
-Czy ty i ten no...Jorge jesteście...
-Razem?-Dokończyła moja matka. Ja tylko popatrzyłam na Jorge'a spojrzeniem ,, to ten moment''. Wstaliśmy i powiedzieliśmy:
-Tak, jesteśmy razem.
Widziałam, jak mój tata robi się czerwony, ale to co najgorsze jeszcze przed nami.
-Mamo, tato jeszcze ja i Jorge jutro WRAZ Z PRZYJACIÓŁMI jedziemy do Paryża.
Wtedy mój tata wstał i...
******************************************************************************************************************************************************************
I....jak wam się podoba? Chciałam was utrzymać w niepewności...hahaha! Dodam dzisiaj jeszcze jeden, albo  dwa rozdziały, ale na razie komentujcie!

Rozdział 19

***oczami Rugerro (drugi dzień)
Ten tydzień był naprawdę super. Poznałem wiele niesamowitych osób. Właśnie się wybieram do jednej z nich. Stoję pod  drzwiami państwa Lambre. Nie wiem, czy zapukać, bo ja i Mechi...my....a może nie? Znaczy...UHG!!!! Zaraz, zaraz czy te drzwi się otwierają?!
-Rug?! Czemu gadasz do siebie pod moim domem?
-Yyy...bo ja...chciałem, znaczy...
-Nieważne, wchodź do środka.
Wykonałem polecenie dziewczyny i wszedłem do środka.
-Ładnie tu masz.
-Dziękuję-odparła dziewczyna. Wyjrzałem przez okno w celu podziwiania okolicy, ale zamiast tego zobaczyłem Stephie i Diego, którzy zza krzaków obserwowali dom Martiny. Muszę o tym powiedzieć Mechi, ale najpierw ich nagram. Kto wie, czy czasami to nagranie się nie przyda??
-Mercedes, choć tu!!
-Co?!-Przybiegła moja przyjaciółka.
-Popatrz kogo my tu mamy...
-No nieźle...ale czy czasami Diego nie poszedł do więzienia?
-CO?!!!
-Ojj, to ty nic nie wiesz? To Diego potrącił Francisco.
-Co za drań!!! -Powiedziałem i wybiegłem z domu w celu przyłożeniu Diegu. Powinien teraz w więzieniu siedzieć, a nie!!
***oczami Francisco
Byłem na dworze. Grałem w piłkę z Jorge, a Tini się opalała.
-Hahaha, nie trafiłeś karnego!!-Krzyknęłem w stronę chłopaka mojej siostry.
-Bo ty oszukałeś!
-Wcale nie! Pop prostu nie umiesz przegrywać!!
-Umiem!!-Powiedział oburzony Jorge i poszedł się poskarżyć Martinie, ale ja byłem szybszy. Podbiegłem do siostry, usiadłem jej na kolana i pochwaliłem się wygraną.
-Tini, wygrałem!
-Gratuluję braciszku.-Powiedziała i cmoknęła mnie w policzek.
-Taa...wygrał, ale jak?! Oszustwem! - Oburzył się Jorge.
-Oj, no już dobrze chłopcy.- Uspokoiła nas moja siostra, właściwie to swojego chłopaka, który zachowywał się jak...5 latek! W pewnym momencie usłyszałem jak ktoś wchodzi do ogrodu. Poszedłem więc zobaczyć kto to. Moim oczom ukazał się Diego. Ten, który mnie potrącił. Zabiję go, albo może zrobi to Jorge. Natychmiast pobiegłem do Jorge'a i powiedziałem mu o nieproszonym ,,gościu''.
-Co??!!! Gdzie?!!!-Krzyczał.
-Cicho...bo usłyszy. W przed drzwiami, ale gdzie jest Martina?
-Poszła do kuchni po soki, a co?
-Człowieku, a jak myślisz po co tu Diego przylazł?-Powiedziałem z wyrzutami. No proszę..11 latek mądrzejszy od 17 latka, czy il on tam ma... Jorge pobiegł do kuchni, a ja za nim. Dostrzegliśmy Tini, która schodziła na dół z jakimś olejkiem do opalania. Na szczęście miała na sobie krótkie spodenki i bluzkę, która odkrywała połowę brzucha. Lepsze to niż bikini, przy Diego. Natomiast ,,gość'' skradał się za kanapą. Jorge od razu podszedł do Diego i go walnął. W tym samym czasie ja podbiegłem do Martiny i się do niej przytuliłem. Jorge i Diego się bili, aż w końcu Jorge pokonał tego słabeusza, jednak miał ranę na czole. Moja siostra poszła razem z nim do kuchni i przyłożyła nawilżoną chusteczkę, aby już krew nie wylewała się z rany. Pomimo, że było już po wszystkim myślę, że to dopiero początek...
******************************************************************************************************************************************************************Witam! Dziękuję wam za tę miłe komentarze. W podziękowaniu obiecuję, że napiszę jeszcze jeden rozdział, albo dwa (DZISIAJ!). Proszę o komentarze!!

piątek, 24 stycznia 2014

Rozdział 18

***Oczami Jorge
Chciałem się zobaczyć z Martiną, ale wiem, że są u niej koleżanki...nie zepsuję jej tego dnia z BFF! Wytrzymam, wytrzymam,wytrzymam....Nie wytrzymam!!! Dzwonię do niej!
(rozmowa telefoniczna)
-Halo?
-Hej, kochanie. Co robicie?
-Plotkujemy, a co?-odpowiedziała moja ukochana, a ja z daleka usłyszałem:
-Tini...miałyśmy tylko plotkować o chłopakach! Wyłącz telefon!-To była chyba Mechi...
Nie wytrzymam już...nie widziałam się z nią od wczoraj...u Tini były koleżanki i dzisiaj też są...
-Dobrze Martina, nie będę wam przeszkadzał.
-Nie jesteś zły?
-Ja? Zły? Na Ciebie nie można być złym!
-Jaki ty jesteś słodki!
-Nie to ty jesteś słodka!
-Nie to ty jesteś słodki!
-Nie ti ty jesteś słodka!
-Nie bo ty!
-Nie bo ty!
-Tak, tak wszyscy jesteśmy słodcy...-krzyknęła z daleka Mechi-a teraz się rozłącz!
-No dobra..-powiedziała Tini-Jorguś rozłącz się pierwszy.
-Nie, ty się pierwsza rozłącz!
-Nie ty się pierwszy rozłącz!
-Nie ty!
-Nie ty!
-Ja to zrobię!!-Krzyknęła ponownie Mechi. Potem już nie słyszałem mojej ukochanej...
***oczami Mechi
-Tini, powiedz Jorge tu nie wbije nie?
-Yyyy...nie wiem...-odpowiedziała brunetka.
-No super!-Krzyknęła Lodo. Nagle do pokoju Tini wpadł (dosłownie) jej młodszy brat.
-Fran co ty tu robisz?-Zapytała Martina.
-Chciałem wam pokazać układ taneczny, który wymyśliłem.
-Dobra...tylko poczekaj! Nagram to!
Cande podbiegła do torebki szukając kamery. Kiedy ją znalazła Francisco zaczął tańczyć :
(WYOBRAŹCIE SOBIE FRANCISCO OD 2:28)
-Woow! Super! -krzyknęłyśmy razem!
-Trzeba będzie zapisać Ciebie do jakiejś szkoły tanecznej!
-Dzięki!! -Powiedział Fran i uciekł do pokoju.
***oczami Martiny
Dziewczyny poszły do swoich domów ok. 2 godziny po występie Francisco. Teraz siedzę w kuchni i robię kolację dla mnie i brata.
-Fran, mogą być parówki?
-Tak, jasne ale z Ketchupem!
-No oczywiście!- powiedziałam i polałam parówki sosem.
Mój braciszek zabrał się za posiłek, tak jak ja, aż tu nagle zorientowałam się, że ktoś puka. Poszłam otworzyć drzwi. Moim oczom ukazał się Jorge. Od razu się do niego przytuliłam i zaprosiłam do środka.
-Kochanie, co ty tu robisz?
-Tęskniłem.-powiedział, ja od razu go przytuliłam.
-Zostaniesz ze mną? Będę się bała w nocy.
-Myślisz, że dlaczego tu przyszedłem?
***************************************************************************************************************************************************************** Jak wam się podoba? Mi tak se...spodziewajcie się jeszcze jednego, a tymczasem komentujcie!!

poniedziałek, 20 stycznia 2014

Rozdział 17

***oczami Tini
Wróciłam razem z moim młodszym bratem i chłopakiem do domu. Francisco od razu pobiegł do pokoju, a ja zostałam na dole z Jorge.
-Tini...-zaczął-Twoi rodzice wyjechali tak?
-Tak, a co?
-Obraziliby się na takiego przystojnego, mądrego, kochanego, seksownego przystojniaka jak ja, gdybym tu został??
Podeszłam do niego i oplotłam ręce wokół jego szyi, natomiast on objął mnie w pasie.
-Myślę, że mieliby coś przeciwko.-Powiedziałam, a Jorge nagle posmutniał.-ale ja nie mam.
W tym momencie Jorge zaczął biegać po domu jak małe dziecko. Ja podeszłam do niego z lizakiem, a on szybko wyrwał mi go z rąk i usiadł na kanapie włączając Disney Junior. Ach, ten mój przystojniak. Nagle usłyszałam dźwięki auta. Razem z moim chłopakiem podbiegliśmy do okna. To co zobaczyłam zamórowało mnie! Na przeciwko mieszka pan Roza. Pod jego dom podjechało auto, TO AUTO!! Kierowcą był....DIEGO!! To Diego potrącił mojego brata!!!!! Natychmiast wybiegłam z domu, podbiegłam do Diego i kopnęłam go w czułe miejsce. Kiedy on zwijał się z bólu, Jorge dzwonił po policje. Z domu nagle wybiegł Fran i od razu przytulił się do mnie. Jak go przytuliłam, a ,mnie i mojego braciszka przytulił Jorge. Wyglądaliśmy jak słodka rodzinka. Po 5 minutach przyjechała policja i zgarnęła Diego. My zaś poszliśmy do domu. Fran ciągle nie mógł zasnąć, więc ja i Jorge zaśpiewaliśmy mu piosenkę. Francisco, pomimo tego, że miał 11 lat, był bardzo czułym i kochanym chłopcem. Po tym jak zasnął udałam się z Jorge do salonu.
-Martina, co chcesz zjeść?
-Hmm, może mój książę zrobi mi jakieś naleśniki?
-Hmm, ale jest 2:00!
-Sam zaproponowałeś coś do jedzenia.
-No dobraa...
Jorge poszedł do kuchni, a ja włączyłam jakiś film. Był to horror. Pierwszy straszny moment-pobiegłam do kuchni i przytuliłam się do mojego ukochanego. On mnie pocałował w czoło i razem poszliśmy do salonu. Oglądaliśmy film, a ja w strasznych momentach tuliłam się do mojego chłopaka, w końcu zasnęliśmy.
******************************ranek***********************************************Obudziłam się o 8:00. W kuchni byli już Jorge i Fran. Zajadali śniadanie.
-Witam Cię kochanie-powiedział i dał mi buziaka w policzek-oto Twoje śniadanko.
-Mmmmm, wygląda smakowicie.
-Tini-zaczął Fran-mogę iść do Carlosa? Proszę...
-No....razczej...-zaczęłam, ale mój chłopak dokończył:
-ŻE TAK!
-Jejj!!! Super, jesteście najlepsi!!-Krzyknął chłopiec i wybiegł z domu.
Ja odwróciłam się do Jorge'a i zapytałam:
-Czemu to zrobiłeś? Jak się coś stanie?
-Spokojnie, kochanie! My będziemy mieli czas wolny, tylko dla siebie-powiedział i zaczął mnie całować w usta. Potem przeszedł na szyję, ale ja go odepchnęłam.
-Kochanie ty moje, ja dzisiaj zapraszam dziewczyny-powiedziałam i pocałowałam go ostatni raz. Wychodząc z kuchni zobaczyłam zdezorientowaną minę Jorge'a.
**************************************3 godziny później******************************
-Hahahah, Lodo przyznaj podoba Ci się Marco!-Krzyknęła Mechi.
-Wcale nie!!
-Wcale tak!
-Wcale nie!!
-Wcale tak!
Ja, Mechi, Cande kłóciłysmy się z Lodo o to przez dłuuuugi czas.
-Dobra, dobra-odparła Lodo-lepiej powiedz mi Tini jak tam ty i Jorge...czy tu już ten tego...
-Co?! Nie!-krzyknęłam, ale po chwili dodałam cichutko-jeszcze nie...
Dziewczyny to usłyszały i zaczęły się śmiać... to był baaardzo miły dzień.
*********************************************************************************Tak, wiem słaby! Następnego spodziewajcie się raczej w weekend....bo nwm czy uda mi się wejść na laptopa... Piszcie swoje opinie w kom!!!